Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75908

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia luki9797 przypomniała mi pewną niemiłą sytuację pokazującą, że niestety od znajomych często gorsza jest rodzina...

Słowem wstępu: nie palę, nie piję, nie biorę dragów. Z używek to w moim życiu tylko czekolada ;)
Co jednak dość istotne: nie namawiam nikogo na rzucanie. Nie truję. Nie pouczam.
Owszem, był taki etap w moim życiu, gdy znajomi za punkt honoru postawili sobie "nauczenie" mnie jak się pije, ale wszelkie takie sytuacje udało się rozwiązać i jakoś przyjaciele/znajomi potrafili zaakceptować moją abstynencję.
Jedna z przyjaciółek nawet woli ze mną chodzić na imprezy, bo nie musi czekać aż wleję w siebie 2 piwa na odwagę zanim wyjdę na parkiet ;)

Mogłoby się wydawać, że skoro znajomi wykazali się zrozumieniem, to rodzina tym bardziej... No, nie do końca.

Mam dwóch braci - jeden starszy o 6 lat, drugi młodszy o 5.
Na 18tych urodzinach młodszego brata starszy postanowił zrobić karczemną awanturę, że jak to ja mogę za zdrowie brata nie wypić?! Przecież 18 lat kończy się tylko raz (a 17-tki, 15-tki czy 20-tki to po kilka razy?)! I tego typu...
Na moje stanowcze odmowy, w końcu naprzeklinał się co jego i wyszedł trzaskając drzwiami.
Ot - klasa i kultura na najwyższym poziomie.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że brat zna historię naszej rodziny (w przeciwieństwie do znajomych) i mógłby zrozumieć, że jako córka alkoholika i świadek (we wczesnym dzieciństwie, zanim udało nam się od niego uciec) wielu nieprzyjemnych i niebezpiecznych sytuacji, po prostu nie jestem w stanie przełknąć alkoholu.

rodzina

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (239)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…