Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76063

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnych znajomych.

Zbliżał się sylwester jako, że mój brat się wyprowadził, to miałam do dyspozycji całe piętro w domu. Rodzice natomiast swoją sypialnie mają na parterze.

Skoro całe piętro moje, to uznałam ze znajomymi, że sylwester możemy zrobić u mnie (rodzice zgodzili się i obiecali, że nie będą się wtrącać). Mam naprawdę wyrozumiałych rodziców.

Sylwester mieliśmy organizować razem, jak się potem okazało "razem" skończyło się na zebraniu pieniędzy na jedzenie, napoje, fajerwerki oraz jakieś pierdoły do wystroju, aby był jakiś sylwestrowy klimacik.

Cały wystrój oraz organizacja posiłków spadła na mnie (ok mój dom, ale rozmowa była inna, że pomogą mi wszystko ogarnąć - parę moich koleżanek się zdeklarowało), jak się okazało wolały cały dzień się się pindrzyć na imprezkę - ja na to czasu nie miałam...

Ok, jakoś to ogarnęłam i ze wszystkim się wyrobiłam. Trochę alkoholu ze zebranych pieniędzy zakupiłam, szampan itp. "Salę" na zabawę z dużą wieżą urządziłam w jednym pokoju, natomiast taką z jedzeniem oraz do pogadania w drugim.

Myślałam, że impreza będzie w miarę kulturalna... Już na wstępie jak zobaczyłam, że każdy ze znajomków wraz z drugą połowicą przynieśli przynajmniej po butelce ognistego napoju wiedziałam, że będzie masakra, ale jaka, tego to nawet nie przewidziałam.

Impreza się rozkręciła. Pomijam fakt, że niemal 1/3 odpadła przed 22 i wyszła (chwała im za to), bawimy więc dalej, wybiła północ wszyscy przed dom pić szampana oraz wystrzelić kilka petard (szok, że nikomu rąk nie urwało), wracamy, bawimy się dalej.

Wybiła godzina coś między 2 a 3 w nocy, dzwonek do drzwi. Otwieram, patrzę, a tu niezapowiedziani goście jakieś 10 osób (byli co prawda zaproszeni, ale stwierdzili, że robią własną imprezę).

Mówię - no dobra wchodźcie, i to był błąd (pijani - wrzaski, jakieś piski, skakanie niby do muzyki, generalnie zrobiło się mega nieprzyjemnie. Jedna parka zamknęła się na klucz w pokoju do tańczenia, znalazł się jakiś debil, który zaczął walić w te drzwi.. Moi rodzice mega cierpliwi w końcu nie wytrzymali i przyszli do mnie, co się tu k*rwa wyprawia? Ja tłumaczę i mówię, że uspokoję towarzystwo.

Na nic były moje prośby, w końcu ich wyprosiłam. Po prostu kazałam wyp*erdalać z mojego domu. Oni na to, że byli przecież zaproszeni. Ja im na to, że tak, ale nie na koniec imprezy. Do tego w ten sposób się zachowywać (lekceważyć moich rodziców i mnie..)

Wyszli. Impreza skończyła się jakoś po 5, już w miarę w normalnym towarzystwie.

Co zobaczyłam w nowym roku? otóż to: obrzygany kibel, obrzyganą umywalkę, obrzyganą wannę, obrzygany korytarz i obrzygane podwórko.. tyle rzygów to nigdy nie widziałam na raz.. Cały bajzel do posprzątania pozostał mnie...

Już nigdy, ale to nigdy nie urządziłam żadnej imprezy w domu, przynajmniej nie na taką ilość osób... Moi znajomi, którzy wydawali się normalni, pokazali jacy są naprawdę.

Wyobrażacie sobie, że grupa ludzi, których wyrzuciłam zza drzwi, była na mnie obrażona? Na mnie!? Zamiast jeszcze przeprosić za zachowanie, to się jeszcze obrazili i obgadali! To ja powinnam być obrażona!

Wiedziałam, że będzie alkohol i będzie głośno, moi rodzice również i naprawdę skończyłoby się tylko na tych rzygach, gdyby nie wspomniana grupa "znajomych".

Także tego... jeśli przyszłoby Wam organizowanie jakiejkolwiek imprezy w domu. lepiej się zastanówcie kogo zapraszacie...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (264)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…