Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#76415

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nawiązując do historii o nieodpowiedzialnym zachowaniu ojca i komentarzach o "emocjonalnej" matce.

Ojciec mojego dziecka był dla mnie wszystkim, a ja podobno dla niego też... aż do czasu jednego z badań w czasie trwania ciąży.

Poczułam się źle w pracy. Stres, zmęczenie i ciąża. Pracuje w domu opieki nad osobami starszymi z upośledzeniami umysłowo-fizycznymi. Pewnie wiele osób spyta się czemu pracowałam zamiast od razu wziąć zwolnienie? Mam wspaniały zespół, wszyscy jak jeden chór stwierdzili że oni podzielą się moimi podopiecznymi, a ja będę wypełniała papiery i zajmę się śniadaniami.

Szefowa od razu zawiozła mnie do mojego ginekologa, przyjechał także mój narzeczony i wtedy usłyszeliśmy, że to tylko zmęczenie i powinnam więcej przebywać na świeżym powietrzu, ale ma też zła wiadomość w sprawie dziecka, DOWN. Przez moment nie wiedziałam co powiedzieć! Tyle godzin pracy przy swoich podopiecznych, ale nie wiedziałam jak sobie z tym poradzę... on wiedział co robić. Wyszedł, słyszałam tą awanturę na korytarzu która zrobił mojej szefowej, bo przecież wiedział że "zarażę" płód w pracy!

Gdy szefowa odwiozła mnie do domu już go nie było, nie było też jego rzeczy.

Dałam sobie radę. Przygotowałam się na wszystko. Rozmowy z psychologami z mojej pracy, chodziłam na zajęcia dla dzieci z tą chorobą. Oswajałam się.

Urodziłam najwspanialszą istotę na świecie, zdrową. Pierwszymi osobami jakie przyszły do szpitala były z grupy, pracy… ale ojca nie było.

Gdy już każdy wiedział, że dziecko jest zdrowe zjawiła się matka mojego ex. Przyszła powiadomić mnie o tym, że wnieśli sprawę o odebranie mi praw rodzicielskich, bo jak mogę wychowywać dziecko będąc nikim. Byłam załamana, ale szybko znalazłam wsparcie, zgadliście już gdzie?

Po roku walki o prawa staliśmy na neutralnym gruncie z ojcem.

Sobota. Najgorszy dzień mojego życia. Czekam na dziecko w parku, tak jak się umawialiśmy (musiałam załatwić parę spraw w mieście), ale on nie wracał! Nie przyszedł z moim dzieckiem, z moim aniołkiem.

Policja, poszukiwania, rozpacz... odnalezienie. Tłumaczenia, że nie nadaję się na matkę, jestem nienormalna, przynoszę choroby z pracy.

Na następne spotkanie czekał długo, zabrał dziecko do matki i zapomniał zadzwonić, że zostaną dłużej. Od tego zajścia mieli się spotykać tylko u mnie. Teraz nie będzie już nic, dopóki sąd nie przyzna spotkań pod okiem psychologa.

A czemu nie było mnie wtedy również w domu? Bo jestem naiwna i myślałam, że przez chwilę potrafi się zająć naszym dzieckiem, żebym mogła kupić "tego i tamtego, ale bez tego" i sprawić przyjemność dziecku.

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (260)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…