Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#7666

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja zdarzyła się wczoraj, czyli 8 marca i jest dość nieprawdopodobna. Jest również długa i cukierkowo słodka, więc osoby uczulone na taki typ opowieści są proszone o jej pominięcie. Nie występują w niej „piekielni”, tylko ich przeciwieństwa.
Wracałem z delegacji trasą, którą pokonuję dość często. Postanowiłem zatrzymać się w znajomym barze przy drodze, gdzie czasami jadam - niezbyt często ale wystarczająco, aby obsługa – w większości żeńska - znała mnie z widzenia. Wszedłem, zostałem przywitany z uśmiechem (jak zawsze!), rzuciłem obligatoryjne „Wszystkiego dobrego” bo Dzień Kobiet trwał w najlepsze. Zamówiłem zestaw dnia (karkówka z dodatkami), od razu zapłaciłem bo takie tam panują zwyczaje i zacząłem szukać stolika.
Sala jadalna jest dość duża i zawsze jest sporo miejsca, jednak wtedy bar przeżywał najazd jakiejś sporej wycieczki bo wolny stolik znalazłem dopiero po chwili. Siadłem, rozejrzałem się… obsługa zwijała się jak nigdy, z kuchni dobiegały krzyki typu „no co z tymi pierogami!?”. Właśnie, co ciekawe wszyscy goście zajadali się pierogami.
Po okresie oczekiwania, nieco dłuższym niż zazwyczaj, podeszła do mnie kelnerka i z uroczym uśmiechem postawiła przede mną talerz z… pierogami. Do kłótliwych nie należę, zasoby cierpliwości posiadam też nie najmniejsze, więc grzecznie zwróciłem uwagę, że to pomyłka bo zamawiałem zestaw. Dziewczyna w lekkiej konsternacji przeprosiła i pobiegła wymienić. Widziałem jeszcze, że konsultowała się przy kasie z koleżanką, wskazując na mnie. Spostrzegły, że się im przyglądam, posłały uśmiechy (mówiłem, że będzie słodko), odwzajemniłem się i przystąpiłem do dalszego oczekiwania. Czekałem dość długo, w międzyczasie goście zaczęli się rozchodzić, atmosfera robiła się luźniejsza.
Podeszła wreszcie do mnie kelnerka (inna niż poprzednio) niosąc oczywiście talerz z pierogami. Byłem już dość głodny a pierogi wyglądały nieźle więc stwierdziłem , że jak już tak bardzo nalegają to ja zjem te pierogi a rozliczę się później. Dziewczyna chyba nie zrozumiała ale zostawiła danie i poszła.
Jadłem właśnie przedostatniego, kiedy podeszła do mnie pierwsza kelnerka z… moim zamówionym zestawem dnia. Zobaczyła, że jem i lekko zbaraniała.
- To Pan zmienił zamówienie?
- Nie, ale Pani koleżanka, po raz drugi przyniosła mi te nieszczęsne pierogi, nie miałem serca odmówić.
Widziałem, że dziewczynie właśnie się przelało. Chyba wyszło z niej zmęczenie. Wyglądała tak, jakby zaraz miała wybuchnąć albo się rozpłakać, więc uznałem za stosowne zareagować.
- Jadła już Pani obiad?
- Nie (?)
- To proszę usiąść ze mną i zjeść tę karkówkę. Tak w ramach zadośćuczynienia za moje długie czekanie.
[gwoli wyjaśnienia: w kącie sali stał stolik, przy którym jak zauważyłem bywając tam wcześniej, obsługa często się posilała – w ramach przerwy zapewne, więc nie byłoby to takie dziwne ]
- Nie mogę, szefowa może zaraz przyjść.
- To ja sobie z nią porozmawiam. Właśnie należy się Pani przerwa.
Chyba już nie miała siły się spierać, rozejrzała się po sali, która już się wyludniła, siadła i zaczęła jeść.
Trochę sobie porozmawialiśmy i byłoby bardzo miło gdyby nie to, że przed stolikiem zmaterializowała się Szefowa. Widać było pytanie w jej oczach i niemą zapowiedź bury dla kelnerki, więc szybko zabrałem głos, opisując całą sytuację. Skończyłem czymś w stylu „Jako rekompensatę za inne danie, stracony czas wypije Pani z nami kawę”. Nie liczyłem na to specjalnie ale zgodziła się(!). Oczywiście rozmowa, która się potem toczyła, była przesłodzona do granic możliwości ale miła: „że jedzenie super, że obsługa jeszcze bardziej (a jaka profesjonalna ;) ), że zawsze jak mogę to przyjeżdżam itp.” Skończyło się na ogólnej wesołości i zaproszeniach do ponownej wizyty. Oczywiście wymogłem na niej brak jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla dziewczyn. I zamierzam to sprawdzić w najbliższym czasie. Czyli za tydzień.
Żeby nie było – 8 PLN za pierogi (całkiem niezłe) dopłaciłem. Kawę dostałem „od firmy”.
Historyjkę dedykuję wszystkim, których „piekielność” bierze się z przemęczenia.

.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 487 (649)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…