Jestem właściciel sklepu obuwniczego.
Naprawdę nie wiem, co jest z ludźmi w dzisiejszych czasach. Panuje jakaś wielka dezinformacja, a każdy dowód czy argument można zbić twierdzeniem "ja swoje wiem".
Tak więc temat, który chcę poruszyć to ZWROTY. Z racji, że mam dwa nieduże sklepy z obuwiem, zwroty przyjmujemy wyłącznie grzecznościowo. Mamy za to możliwość wymiany towaru na inny w przeciągu 14 dni. Wszystko zgodnie z prawem, bo ustawa nie przewiduje obowiązku zwrotu towaru kupionego w sklepie stacjonarnym (można do 14 dni zwrócić towar kupiony przez internet, na prezentacji czy u akwizytora).
Dziś przyszedł do sklepu klient (K) i tak mi rzecze:
K: Chciałbym oddać buty.
Ja: Ale, niestety, u nas nie ma zwrotów.
K: ALE TAKIE JEST PRAWO!
Ja: No można oddać towar, ale tylko kupiony przez internet, a nie w sklepie stacjonarnym.
K: Ale nawet pan nawet na nie nie spojrzał!
Ja: Ale to nie ma nic do rzeczy...
K: Jaki jest numer na inspekcję handlową?
Ja: Nie wiem, ale proszę sobie sprawdzić i śmiało dzwonić.
K: Ja tu naślę kontrolę i będzie pan miał!
Po krótkiej, jałowej rozmowie w końcu piekielny klient skapitulował i wymienił buty na inne, ale z groźby nasłania inspekcji nie zrezygnował. Chciałbym widzieć jego minę jak mu powiedzą, że zrobił z siebie głupka.
Naprawdę nie wiem, co jest z ludźmi w dzisiejszych czasach. Panuje jakaś wielka dezinformacja, a każdy dowód czy argument można zbić twierdzeniem "ja swoje wiem".
Tak więc temat, który chcę poruszyć to ZWROTY. Z racji, że mam dwa nieduże sklepy z obuwiem, zwroty przyjmujemy wyłącznie grzecznościowo. Mamy za to możliwość wymiany towaru na inny w przeciągu 14 dni. Wszystko zgodnie z prawem, bo ustawa nie przewiduje obowiązku zwrotu towaru kupionego w sklepie stacjonarnym (można do 14 dni zwrócić towar kupiony przez internet, na prezentacji czy u akwizytora).
Dziś przyszedł do sklepu klient (K) i tak mi rzecze:
K: Chciałbym oddać buty.
Ja: Ale, niestety, u nas nie ma zwrotów.
K: ALE TAKIE JEST PRAWO!
Ja: No można oddać towar, ale tylko kupiony przez internet, a nie w sklepie stacjonarnym.
K: Ale nawet pan nawet na nie nie spojrzał!
Ja: Ale to nie ma nic do rzeczy...
K: Jaki jest numer na inspekcję handlową?
Ja: Nie wiem, ale proszę sobie sprawdzić i śmiało dzwonić.
K: Ja tu naślę kontrolę i będzie pan miał!
Po krótkiej, jałowej rozmowie w końcu piekielny klient skapitulował i wymienił buty na inne, ale z groźby nasłania inspekcji nie zrezygnował. Chciałbym widzieć jego minę jak mu powiedzą, że zrobił z siebie głupka.
sklep_z_obuwiem zwroty
Ocena:
161
(207)
Komentarze