Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#7730

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja przy kasie. Obsługuję właśnie dwie kobiety - matkę z córką (córka na oko 25 lat), obie eleganckie i zadbane. Nagle dzwoni telefon przy kasie. Odbieram i słyszę:
- Te kobiety, które stoją teraz przy twojej kasie zjadły na sklepie 2 pizzeriny (mała pizza na cieście francuskim). Jeśli nie będą chciały za nie zapłacić to daj znać - poinformował mnie chłopak z monitoringu. Taka sytuacja zdarzyła mi się wtedy po raz pierwszy. Naiwnie wierzyłam, że klientki na bank poinformują mnie o tym, że zjadły coś na sklepie. Skończyłam kasować zakupy tych pań i pytam:
- Czy to będzie wszystko?
- Tak, oczywiście - usłyszałam.
Myślę sobie - pewnie zapomniały o tej pizzerinie. Dla pewności pytam jeszcze raz:
- Czy to na pewno będzie już wszystko, co powinnam paniom naliczyć do rachunku? - nie chciałam im robić wstydu, bo kolejka za nimi ustawiła się spora i ciągle czekałam aż się ockną i same sobie przypomną.
- Co się pani tak przyczepiła? - fuknęła na mnie młodsza z kobiet - nic więcej nie potrzebujemy. Proszę kończyć rachunek, spieszy nam się!
Obie kobiety wyglądały jak uosobienie chodzącej (lekko wkurzonej) niewinności. W tym momencie zaczęłam się już stresować, bo wiedziałam, że za chwilę zrobi się mało przyjemnie.
- Przepraszam najmocniej, ale dostałam informację, że panie zjadły na sklepie dwie pizzeriny. Jestem zmuszona doliczyć je do rachunku - powiedziałam to przepraszającym tonem.
- Słucham?! To jakieś kpiny! - oburzyła się starsza z kobiet, ale widziałam jak zaczęła się czerwienić i nerwowo rozglądać na boki.
- Ha, ha, ha! Bardzo zabawne! Udowodnij mi to! - zaśmiała się kpiąco młodsza.
W tym momencie z opresji uratował mnie ochroniarz, który podszedł do mojej kasy.
- Policzyłaś paniom to co zjadły na sklepie? - zapytał.
- Niestety nie, panie nie przyznają się do niczego - wyjaśniłam.
Możecie mi nie wierzyć, ale w tamtej chwili było mi bardziej głupio za ten incydent niż tym klientkom. Szczególnie, że zaciekawienie stojących obok klientów rosło z każdą sekundą.
- Mamy nagranie z kamer, na których wyraźnie widać, że skonsumowały panie nasz towar na sklepie. Płacą panie, czy wzywamy policję?
Kobiety próbowały jeszcze podnieść raban i się bronić. Ochroniarz był nieugięty. W końcu matka czerwona jak burak zaczęła przepraszać i kazała doliczyć te pizzeriny. Córka jednak do końca nie dawała za wygraną:
- To była zwykła degustacja! Za degustację się nie płaci! Poza tym, nie zapłacę za to ohydne g***o, które smakowało jak trociny!
- Ja słyszałem, że wciągnęła pani tą pizzerinę w ciągu pięciu sekund, więc myślę, że nie mogła być tak niedobra jak pani twierdzi - zgasił ją ochroniarz.
Po tym tekście córka zamilkła raz a dobrze. Od tamtej pory starszą z kobiet widuję jeszcze czasem u nas na zakupach, ale zawsze jest sama.

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 810 (922)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…