Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#77576

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Często słyszymy o słynnych "Januszach". Osobiście podchodziłam do tego z pewnym dystansem, choć oczywiście wierzę, że istnieją takie mentalnie i fizycznie "januszowe" osoby. Ale od poprzedniej środy już mam pewność, że na pewno istnieją.

Dosyć często chodzę na basen w ramach ćwiczeń poza siłownią. Jednak z góry uprzedzamb- nie na tyle często, by kupić karnet na basen sportowy (inaczej nie byłoby tej historii); wolę kupić bilet na aquapark i sobie iść. Czasem oczywiście bywały jakieś nieprzyjemne/dziwne incydenty; a to jakiś dzieciak na kogoś skoczył, a to kogoś ochlapał celowo i takie tam... ale zazwyczaj upomnienie ratownika skutkowało. Zwykle w godzinach, w których jestem, jest dość sporo seniorów. I prawie nigdy nie spotkałam się z piekielnościami z ich strony (celowo piszę o seniorach, bo dość często spotykam się z opowieściami, w których to właśnie ta grupa osób jest piekielna). Ale ubiegły środowy poranek zapamiętam na pewno na długo.

1. BOHATEROWIE: JANUSZ, GRAŻYNKA I TRÓJKA DZIECIAKÓW.

Szatnia jest wspólna dla wszystkich, przebieralnie to oddzielne kabiny. Jako, że miałam już strój ubrany, byłam w trakcie zdejmowania odzieży wierzchniej...
- OOO DLA TAKICH WIDOKÓW TO JA TU PRZYJECHAŁEM!
Jest. On. [J]anusz. KSIĄŻKOWY. Bujny wąs. Resztki włosów na głowie. Biała koszulka, którą ja żartobliwie nazywam koszulką do bicia żony. I nie koloryzuję - brzuch miał taki, jakby połknął małe słoniątko. Normalnie perfekcyjny Janusz. Za nim Grażynka z trójką dzieciaków. Takie komentarze ze strony facetów, często się zdarzają w stronę wielu dziewczyn, dlatego tylko burknęłam coś w stylu, żeby zajął się lepiej swoją żoną i poszłam na pływalnię.

2. BASEN PŁYWACKI.

W aquaparku jak wiadomo, każdy znajdzie coś dla siebie - dzieciaki zjeżdżalnie itp., dorośli jacuzzi, sauna, pływanie rekreacyjne. Na jednym torze zwykle jest kilka osób, jednak zawsze kulturalnie nikt sobie nie przeszkadza. Ale nie tym razem. Przychodzi Janusz z potomstwem. Co tu opisywać... wszedł do wody, ustawił dzieci obok siebie przy ściance i zaczął ich "zawody". No to wyobraźcie sobie; z jednej strony trójka dzieciaków, a na przeciwko jakieś dwie kobiety, które akurat przymierzały się do kolejnego basenu; jedna z nich była w połowie.* Na szczęście zareagował ratownik. Janusz coś tam pobrzęczał (nie wiem co dokładnie, bo byłam na innym torze), ale wyszli z dzieciakami w stronę dziecięcej zatoki.

3.ALE JA MAM KARNET NA CAŁY DZIEŃ!

W przerwie poszłam na jacuzzi, jak zawsze oblężone. Ale miejsce się znalazło. I tak się relaksuję, aż nagle ktoś mnie szturcha w ramię. No Janusz.
J- Ej gówniaro, wychodź.
j- Chyba coś się panu pomyliło. I grzeczniej proszę.
J- CH*J mnie to obchodzi, wychodź bo ja mam karnet na cały dzień.
j- A ja mam bilet na trzy godziny i mam takie same prawa jak Pan. (Starsza Pani siedząca obok poparła moje słowa).
J- Taa? Ale ja więcej zapłaciłem. Wychodź albo idę do ratownika, albo i do szefa na skargę.
j- Podobno pan tu dla takich widoków przyszedł. No, to niech pan idzie.

Przyszedł ratownik, jeden, drugi (którzy w tym czasie powinni pilnować porządku, chyba że wysłali kogoś na swoje miejsce; nie wiem). I tłumaczą Januszowi to samo co im powiedziałam. Ale nie, bo przecież ON MA KARNET NA CAŁY DZIEŃ! Coś tam powiedział, że i tak pójdzie na skargę i poszedł w siną dal.

4. WYJŚCIE Z AQUAPARKU.

Dwie sytuacje, które wydarzyły się jednocześnie, które przelały czarę cierpliwości ratowników. (I wielkie im dzięki, bo w przeszłości spotykałam się z naprawdę totalnym "olewczym" stosunkiem ratowników do wielu sytuacji).
Przy mojej kolejnej już, końcowej wizycie w jacuzzi, przychodzi Grażynka z chyba najmłodszą córką do jacuzzi obok.
- Mama, siusiu!
- Kochanie, jeszcze pięć minut.
- Mama teraz!

Co robi Grażynka?
Uwaga. Wynosi córeczkę na basen dziecięcy i jak gdyby nigdy nic zdejmuje jej dolną część stroju. W tym samym czasie synek przybiega gdzieś ze strony restauracji (wydzielona część, nie można wynosić oczywiście jedzenia, jednak odległość nie jest duża i dzieciak spokojnie mógł przebiec). Dodatkowo w tym samym czasie odpalają tak zwaną "falę". Młody nie spodziewał się tego i frytki, które dzierżył w dłoniach wpadły razem z nim do wody.
Nim cokolwiek innego zdążyło się zdarzyć, jeden z ratowników widocznie opierniczał Grażynkę, drugi wyciągał dzieciaka.
(Wszystko widziałam z dość dużej odległości). Wyszło na to, że Janusz z familią zostali wyproszeni, chociaż z gestykulacji wnioskuję, że próbował się odgrażać. A część basenu dziecięcego została zamknięta na czas oczyszczania.

No książkowi. Nie życzę nikomu takich sytuacji; człowiek idzie się odprężyć, a tu buractwo.

*Chodzi mi o to, że zazwyczaj jak na torze jest kilka osób, to pływają jedną stroną, a jeśli ktoś jest szybszy, to wyprzedza resztę i z powrotem płynie drugą stroną. Powiedzmy, że na zasadzie ruchu samochodowego. A dzieciaki zajmowały całą szerokość toru, nie dając innym możliwości wyminięcia się i w efekcie zaburzały cały system narzucony z góry.

aquapark

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 255 (269)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…