Tegoroczna majówka ułożyła się wręcz doskonale dla wszystkich, którym płatnego urlopu zawsze mało. Wzięcie trzech dni pozwalało na dziewięciodniowy wyjazd.
My z mężem bardzo lubimy podróżować, ale jako że jesteśmy jeszcze na dorobku, musimy się ograniczać do urlopów płatnych. Dlatego nie przepuściliśmy takiej okazji.
Korzystając z atrakcyjnej promocji, bilety kupiliśmy już listopadzie zeszłego roku. Cena była niezwykle korzystna, ale cel podróży bardzo daleki, więc w wartościach bezwzględnych, bilety były i tak dość drogie - ponad 1500 zł na osobę.
W połowie marca pilnie spotkać chciał się z nami nie widziany od paru ładnych lat kuzyn mojego męża. Okazało się, że bierze ślub i zaprasza nas na niego oraz na wesele odbywające się w sobotę, 6 maja. Mimo że kontaktów właściwie z nim nie utrzymujemy.
Od razu grzecznie poinformowaliśmy, że nie będziemy mogli przyjść, bo już od kilku miesięcy posiadamy bilety lotnicze, na podstawie których w sobotę po południu to my będziemy pewnie właśnie stać w kolejce do odprawy na lotnisku. A biletów kupionych w taryfie promo nie da się zwrócić ani przebukować.
Kuzyn naburmuszył się i powiedział, że jest głęboko zawiedziony, bo rodzina to jednak rodzina i oczekiwał że cała rodzina na jego najważniejszym dniu w życiu się stawi i właśnie po to wziął kredyt by zorganizować uroczystość w tak wielkiej sali. Sali tak ogromnej by pomieściła nawet kuzyna wyrodnego (czyt. mojego męża) który jego nie zaprosił na własny ślub.
PS: Nie zaprosiliśmy go na wesele, bo nie robiliśmy wesela. Ślub wzięliśmy w konsulacie w czasie podróży do wymarzonego miejsca.
PPS: Co trzeba mieć w głowie żeby brać kredyt na wesele po to żeby zapraszać daleką i w praktyce obcą rodzinę?
My z mężem bardzo lubimy podróżować, ale jako że jesteśmy jeszcze na dorobku, musimy się ograniczać do urlopów płatnych. Dlatego nie przepuściliśmy takiej okazji.
Korzystając z atrakcyjnej promocji, bilety kupiliśmy już listopadzie zeszłego roku. Cena była niezwykle korzystna, ale cel podróży bardzo daleki, więc w wartościach bezwzględnych, bilety były i tak dość drogie - ponad 1500 zł na osobę.
W połowie marca pilnie spotkać chciał się z nami nie widziany od paru ładnych lat kuzyn mojego męża. Okazało się, że bierze ślub i zaprasza nas na niego oraz na wesele odbywające się w sobotę, 6 maja. Mimo że kontaktów właściwie z nim nie utrzymujemy.
Od razu grzecznie poinformowaliśmy, że nie będziemy mogli przyjść, bo już od kilku miesięcy posiadamy bilety lotnicze, na podstawie których w sobotę po południu to my będziemy pewnie właśnie stać w kolejce do odprawy na lotnisku. A biletów kupionych w taryfie promo nie da się zwrócić ani przebukować.
Kuzyn naburmuszył się i powiedział, że jest głęboko zawiedziony, bo rodzina to jednak rodzina i oczekiwał że cała rodzina na jego najważniejszym dniu w życiu się stawi i właśnie po to wziął kredyt by zorganizować uroczystość w tak wielkiej sali. Sali tak ogromnej by pomieściła nawet kuzyna wyrodnego (czyt. mojego męża) który jego nie zaprosił na własny ślub.
PS: Nie zaprosiliśmy go na wesele, bo nie robiliśmy wesela. Ślub wzięliśmy w konsulacie w czasie podróży do wymarzonego miejsca.
PPS: Co trzeba mieć w głowie żeby brać kredyt na wesele po to żeby zapraszać daleką i w praktyce obcą rodzinę?
rodzinka
Ocena:
232
(246)
Komentarze