Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78456

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z serii piekielni wynajmujący.

W zeszłym roku z przyjaciółmi postanowiliśmy przeprowadzić się z małego miasteczka do miasta wojewódzkiego, w którym to studiujemy i pracujemy. Jako, że mieliśmy pod opieką psa, a w planie był kolejny - szukaliśmy domku z podwórkiem, coby psiaki poza spacerami miały dostęp do wybiegu i powietrza.

Po niedługich poszukiwaniach znaleźliśmy domek z podwórkiem. Co ważne w historii domek znajdował się na posesji wynajmującego, na której stoi również jego dom. Oczywiście przed podpisaniem umowy oznajmiliśmy panu Markowi (imię zmienione), że wprowadza się z nami czworonóg, a już niedługo pojawi się następny. Stwierdził, że nie ma problemu i że zdecydowanie woli psy niż np małe dzieci. Sprawiał wrażenie miłego, starszego pana i nie miał nic przeciwko psom, więc umowa została podpisana.

Pierwsze zgrzyty zaczęły się dość szybko. Panu Markowi pies nagle zaczął przeszkadzać, bo czasem załatwiał swoje potrzeby na podwórku. Oczywiście sprzątaliśmy sumiennie psie ekskrementy, jednak to nie obchodziło wynajmującego. Pies od tego momentu miał praktycznie zakaz wstępu na podwórko, a wszelkie zażywanie przezeń świeżego powietrza miało odbywać się na spacerach poza jego obręb.

Zagryźliśmy zęby, wszak umowa podpisana tylko na rok. Jednak to był dopiero początek.

Przy okazji prac podwórkowych pan Marek zaczął zaglądać nam w okna i sprawdzać co dzieje się w środku. Pewnego razu przyszedł i widząc, że dom nie jest w idealnym porządku, zaczął się na nas drzeć, że mamy burdel i co to w ogóle ma być. Gwoli ścisłości - wynajmujący jest pedantem i każdy pyłek kurzu czyni dom "zasyfionym". Dzień czy dwa później znowu przyszedł, przepchnął się w drzwiach przyjacielowi, który mu otworzył i zaczął robić zdjęcia po całym domu, "dokumentując burdel". Uwagi, że nie życzymy sobie takich zachowań i że w świetle prawa* to co robi jest przestępstwem, nie zrobiły na nim wrażenia.

Kolejna piekielność objawiła się podczas wymiany mebli. Te, z którymi wynajęty był dom nadawały się praktycznie do niczego, a sam wynajmujący stwierdził, że możemy z nimi zrobić co chcemy. W czasie wymiany z rogów wyłoniła się dorodna kolonia grzyba. Na tyle uparta, że ani oczyszczenie ściany i odmalowanie jej na nowo, ani pochłaniacze wilgoci nic nie dały. Pan Marek na zgłoszony problem stwierdził, że mamy otwierać okna, to grzyba nie będzie. W styczniu. Kiedy temperatury dochodziły do -20.

Kiedy pojawił się drugi pies, czara goryczy się przelała. Mimo, że panu Markowi pies nr 1 przestał przeszkadzać, bo wychodził poza podwórko, drugi stał się przyczyną otwartej wojny. I nieważne, że wyprowadzaliśmy oba czworonogi na spacer - usłyszeliśmy, że on się na żadne psy nie zgadzał i możemy "wyp**dalać". Pomijając już fakt, że pewnego razu znalazł kocią kupę na podwórku i zrobił nam karczemną awanturę, w której oznajmił, że jeśli zobaczy, że pies się pałęta, to "za*ebie go kijem".

W trybie natychmiastowym zaczęliśmy rozglądać się za nowym domem. Na szczęście dosyć szybko znaleźliśmy alternatywę, co oznajmiliśmy panu Markowi. Nagle okazało się, że psy mu wcale nie przeszkadzają, o ile są wyprowadzane poza teren posesji i że wypowiedzenie umowy jest naszym widzimisię, więc nie odda nam kaucji. Do tego wyparł się absolutnie wszystkich obelg i innych gróźb rzucanych pod naszym adresem, a trochę tego było.

O nie, tak rozmawiać nie będziemy.
Zaprosiliśmy pana Marka na rozmowę, na której zaproponowaliśmy polubowne rozwiązanie umowy. Biorąc pod uwagę wcześniejsze wypieranie się swoich słów i postanowień, postanowiliśmy nagrać dyskusję. Oczywiście był on jak najbardziej za polubownym rozwiązaniem, jednak nie chciał nawet słyszeć o zwrocie kaucji. Kiedy usłyszał, że rozwiązując ją w ten sposób jest zobowiązany do zwrotu pieniędzy, oznajmił, że w takim razie on nic rozwiązywać nie będzie i albo my wypowiemy najem tracąc kaucję, albo mieszkamy dalej.

Na szczęście prawo obce nam nie jest i uświadomiliśmy pana Marka, że w imię Art.682 KC** możemy zerwać umowę ze wskazaniem jego winy w związku z grzybem, który w międzyczasie zaczął wierzyć już w Boga, zwłaszcza, że domownicy zaczęli uskarżać się na objawy związane z zatruciem tym rosnącym na ścianie paskudztwem. Ponadto, na nasze szczęście przyznał się do najść i robienia zdjęć bez zgody i poplątał się w zeznaniach, podając 3 różne wersje jego stosunku do psów. W ciągu 20 minut stwierdził kolejno, że nie zgadzał się na żadne psy, potem, że zgadzał się na jednego, a na samym końcu uznał, że nie ma nic przeciwko, o ile wychodzą na zewnątrz.

Do tego nagle zaczęło mu zależeć na rozlatujących się meblach i już kombinował jak by tutaj nie oddać kaucji na każdy możliwy sposób. Na naszą korzyść przemówił podpisany przez niego in blanco protokół zdawczo odbiorczy domu.
Przedstawiliśmy mu to wszystko, stwierdzając, że zależy nam na polubownym załatwieniu sprawy, a jemu samemu też powinno, zważając na okoliczności. Pan Marek ani o tym myśli i już zapowiedział, że idzie do swojego prawnika, i jak chcemy to możemy to wszystko załatwić w sądzie.

Na szczęście już za 3 tygodnie wyprowadzamy się do nowego lokum, ale wszyscy chodzą po domu znerwicowani, zastanawiając się co znowu nasz "uroczy starszy pan" wymyśli, żeby tylko zatruć nam życie. Mamy nadzieję, że do pana Marka coś dotrze, bo nikomu z nas nie chce użerać się po sądach, a o koszmarnym wynajmie chcemy zapomnieć jak najszybciej po wyprowadzce.

* Art.193.KK Kto wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

**Jeżeli wady najętego lokalu są tego rodzaju, że zagrażają zdrowiu najemcy lub jego domowników albo osób u niego zatrudnionych, najemca może wypowiedzieć najem bez zachowania terminów wypowiedzenia, chociażby w chwili zawarcia umowy wiedział o wadach.

wynajem

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…