Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#78658

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia znajomej za jej zgodą. Piekielność? Ludzka zachłanność i nieposzanowanie dla życia.

Do teraz myślałam, że warszawska papugarnia Carmen jest miejscem choć troszkę bardziej znośnym dla tych biednych papug, które są wykorzystywane jako żywa przynęta.

Poszłam tam, żeby nikt mi nie zarzucił, że nie byłam, a się wypowiadam. To był mój błąd, bo rzeczywistość okazała się straszniejsza niż wyobraźnia.

Jedyne plusy, o ile można ich w ogóle się doszukiwać w takim miejscu, to całkiem duża hala, co i tak jest złudne, bo przy takiej ilości papug to więzienie.

Gałęzie są wysoko i oddzielone w miarę, żeby ludzkie zachłanne ręce nie sięgały papug na siłę. Czy tym papugom to robi większą różnicę, trudno powiedzieć - są tak zmęczone i zrezygnowane, że wydaje się, jakby czekały tylko na swój koniec już po paru miesiącach swojej „kariery”.

Pióra ptaków w fatalnym stanie - przebarwione, postrzępione i połamane, nie tylko u tych długoogonowych skąpe resztki w miejscu ogona, a nawet u lor ogonki to resztki sterczących kłębków.

Ptaki osowiałe. W porównaniu do pierwszych zdjęć, które widziałam, jest słabo. Po trawie z tychże zdjęć też zostały tylko resztki.

Największe „wrażenie" zrobiły:

- ararauna, która siedziała na gałęzi pod sufitem, żałośnie krzycząc, jakby desperacko wołała o pomoc przez cały czas mojego pobytu tam;

- mnicha, która nastroszona i osowiała siedziała na środku, nisko na gałęzi i było jej wszystko jedno; było po prostu źle, pewnie za parę dni zniknie stamtąd i nikt nawet nie zauważy, nikt nie będzie pamiętał małej mnichy, która po paru miesiącach ciężkiej pracy zapłaciła życiem za czyjś biznes i czyjąś rozrywkę;

- kaleka ara z fatalnymi piórami i brakiem 3/4 stopy;

- samiec lory bez paluszka, którego piórka aż krzyczały: „jestem chory, długo nie dam już rady!”.

Spytałam dziewczynę z obsługi, dlaczego papugi mają tak fatalne pióra (w tym ara siedząca u niej na ramieniu), na co dziewczę odparło, że tak powinny wyglądać pióra, odesłała mnie, żeby sobie pooglądać w Internecie, że tak powinno być.

Zarówno ona, jak i kolega (zapowiedziany znawca papug) jak mantrę powtarzali, że papugarnia ratuje papugi od złych hodowców, którzy przycinają im ogony.

Na moje pytanie, czy dziewczę zna choć jednego hodowcę i czy było choć w jednej hodowli, uczciwie odparło, że nie.

Personel został przeszkolony, jakie kłamstwa ma powtarzać ludziom - i robią to, wierząc w wypowiadane słowa. Są tylko pracownikami i tyle mają do powiedzenia.

Wracając jeszcze do samego pomieszczenia, to w pomieszczeniu duszno, nie ma czym oddychać, nie było ani śladu po warzywach czy owocach dla papug, po świeżych gałęziach. Ja po niecałej godzinie czułam się fatalnie, piekło mnie gardło od podniebienia, czułam ogromny ścisk w skroniach i w okolicy zatok, coraz bardziej brakowało mi powietrza.

Ja wyszłam, papugi tam zostały...

Papugarnie papugi pieniądze bezsilność prawo

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (272)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…