Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Kostroma

Zamieszcza historie od: 4 czerwca 2016 - 7:55
Ostatnio: 18 listopada 2019 - 18:25
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 381
  • Komentarzy: 51
  • Punktów za komentarze: 308
 

#85548

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zajmuję się weterynarią.

Chciałabym opisać kilka piekielności, związanych z ogólnie pojętym zwierzętami "domowymi", które mam okazję codziennie podziwiać. A wszystko rozchodzi się o totalny brak pomyślunku, egoizm i lenistwo posiadaczy żywego inwentarza...

Podstawową kwestią, zanim zdecydujemy się na jakiekolwiek zwierzę, powinno być poszerzanie wiedzy z zakresu dobrostanu (jak powinno się je żywić, czy wymaga towarzystwa, jak wygląda kwestia jego naturalnych zachowań, których nie możemy mu zabraniać itd). Oczywiste prawda? Nie dla wszystkich, powiedziałabym wręcz, że większość posiadaczy nie ma pojęcia o tym jak zajmować się zwierzęciem poprawnie.

Pozwolę sobie wypisać z grubsza te piekielności, właśnie wg Kodeksu Dobrostanu Zwierząt. Zaniedbania dotyczące każdego punktu prowadzą zawsze do chorób i śmierci.

1. Wolność od głodu i pragnienia.

Poczynając od posiadaczy "zwykłych" kotów i psów, przez chomiki, ryby na egzotyce kończąc, mało który posiadacz zwierzęcia zdaje sobie sprawę, że żywi swoje zwierzę, nie do końca tak, jak żywione być powinno. Osobną kwestią jest to, że często opnie ekspertów są sprzeczne i ogólnodostępne źródła wiedzy (internet, książki(!)) często wprowadzają w błąd, powielając mity. Także kwestia tego, iż na temat diety wielu gatunków nie mamy wystarczającej wiedzy (głównie egzotyka, papugi, gady, płazy, naczelne etc).

Przykładowy posiadacz kota, psa, kupuje mu reklamowaną karmę marketową (wydając przy tym niemałą fortunę, bo pupil upatrzył sobie tylko karmę z puszek 85g za 4zł), w dobrej wierze. Mało kto czyta składy i zastanawia się nad tym czy jego pies faktycznie powinien jeść "zboża, ryż, 3% produktów pochodzenia zwierzęcego, składniki mineralne".
Zwierzęta nieudomowione czy po protu te mniej popularne (więc mniej się o ich diecie mówi) mają jeszcze gorzej. Standardem są papugi całe życie trzymane na ziarnie i tym co ukradną z talerza, króliki bez dostępu do siana, jedzące zboża i solanki, pazurkowce na gotowanej piersi i jabłku, bo tylko to im smakuje, gady bez suplementacji jedzące wyłącznie mącznik, czy ptaki sokolnicze dostające wyłącznie kurczaczki jednodniowe, to zaledwie ułamek niedociągnięć.

Patrząc na zwierzęta na wsi czy klatkowce w domu lub sklepach zoo, często i dostęp do czystej wody jest mrzonką. Puste, dziurawe garnki z brudną deszczówką, zaglonione poidła lub poidła niedostosowane do gatunku, bo komuś się zapomniało albo zwyczajnie "nie pomyślał".
Jako gatunek też bardzo lubimy troszczyć się o słabszych. Więc dokarmiamy na potęgę zwierzynę dziką i tą bezdomną.
Ptactwo wodne zdycha w zimę żywione chlebem, stada sikor chorują na ptasią ospę karmione od jesieni w karmnikach, których nie czyści się codziennie, schroniska dostają karmę mizernej jakości z którą nie ma później co robić, koty na osiedlach dostające resztki ze stołu muszą walczyć o nie z plagami szczurów, dziki podchodzą na osiedla zwabione resztkami, później płacą za to życiem kiedy kogoś poturbują i padnie decyzja o odstrzale. Dobrymi chęciami... jeśli robimy coś o czym nie mamy wiedzy.

2. Wolność od dyskomfortu.

Aby zapewnić zwierzęciu komfort codziennej egzystencji, musimy sprawić mu odpowiednie, możliwie najbardziej zbliżone do naturalnych, warunki.
Czy papuga w klatce nieuniemożliwiającej rozprostowanie skrzydeł (nawet tylko na noc zamykana) czuje się komfortowo?
Czy kot bez możliwości wspinaczki i drapania, zganiany z każdego blatu czuje się komfortowo? Czy pies trzymany na 3m łańcuchu przez 10h dziennie, czuje się komfortowo? Czy rybka bez schronienia, w okrągłym akwarium czuje się komfortowo? Czy szczur wynoszony na ostre słońce, gdzie ma problemy z widocznością i oczekuje ataku, czuje się komfortowo?
Nie. Więc czemu jest to społeczne akceptowalne?

3. Wolność realizacji naturalnych zachowań.

Często naturalne zachowania zwierząt są dla nas uciążliwe. Nie mając świadomości o ich behawiorze i potrzebach, zakazując czegoś co jest dla nich niezbędne w życiu, prowadzimy do frustracji a w konsekwencji do chorób lub pozbycia się ich z domu.

Kot będzie się wspinał na szafki, drapał meble?
Jeśli ci to przeszkadza, to na niego nie krzycz i nie pryskaj wodą, tylko zamontuj mu półki i drapaki.

Pies będzie szczekał na obcych przy furtce?
Nie bij go za to, tylko zainwestuj w behawiorystę i ułóż go poprawnie, zabierz do domu lub postaw kojec w spokojnym miejscu.

Lis będzie śpiewał w nocy, a jego miejsce życia będzie pachnieć bardzo intensywnie?
Zbuduj mu zewnętrzna wolierę z dala od swojej sypialni.

Papuga będzie robiła syf?
To naturalne, że większość pożywienia ląduje na ziemi, a szafki traktuje jak zabawki i je skubie.

Chomik czy mysz będzie biegała po nocy i hałasowała?
To zwierzęta nocne.

Szczur czy królik wymaga wypuszczania z klatki i może gryźć kable, tkaniny?
Zabezpiecz je poza jego zasięgiem.

Do naturalnych zachowań zaliczamy również interakcję z innymi osobnikami swojego gatunku.
Oczywiście ludzie biorąc do domu pupila, bardziej przejmują się tym żeby by oswojony, dawał się głaskać i kochał swojego człowieka, nie bacząc na to, że samotność zabija. Dosłownie i w przenośni. Samotność u zwierząt gatunków stadnych, prowadzi do wielu frustracji i wielu zaburzeń, które z kolei przekładają się na funkcjonowanie organizmu. Zwierzę samotne żyje w wiecznym stresie, spada mu odporność i organizm otwiera się na wiele rodzajów patogenów. Takie zwierzę również może się samookaleczyć, czy wykazywać zachowania agresywne w stosunku do opiekuna.

Papugi, kanarki, zeberki, świnki morskie, króliki, szczury, samice mysz, pazurkowce, większość gatunków ryb to gatunki stadne, wymagające co najmniej jednego towarzysza własnego gatunku (falista nie jest towarzyszem dla nimfy, szczur nie jest towarzystwem dla myszy, a świnka dla królika).
Piec czy kot jako gatunki udomowione i socjalne, mogą zadowolić się człowiekiem (przy czym pies powinien mieć kontakt z innym psami np. na spacerach, a kot o ile jest młody, lepiej jak zamieszka z drugim).

Zwierzęta, którym uniemożliwimy zaspokojenie tych potrzeb, stają się jeszcze bardziej "nieznośne" na skutek zaburzeń i chorób. Mało kto zastanawia się czy gatunek jaki właśnie bierze pod dach, będzie odpowiedni do wymagań.

4. Wolność od lęku i stresu.

Dziś bardzo łatwo wejść w posiadanie zwierzęcia dzikiego, nieudomowionego.
Udomowienie to proces trwający setki, tysiące lat, w czasie którym w mózgu i organizmie danego gatunku zachodzą fizyczne zmiany. Zmiany te pozwalają zwierzęciu czerpać korzyść z przebywania z człowiekiem, nie będąc jednocześnie narażonym na nieustanny strach jaki budzimy u ich dzikich krewnych. Zwierzęciem dzikim jest m.in. chomik, ryba, kameleon, papuga.

Zwierzęta dzikie nie są pozbawione mechanizmów, które w naturze pozwalają im przetrwać. Boją się więc m.in. gwałtownych ruchów, hałasu, niektórych przedmiotów, czy innych zwierząt. Tak więc biorąc do domu z kotem np. kanarka, skazujesz go na codzienny stres.
Stres to również niemożliwość zaspokojenia potrzeb wymienionych wyżej, głód, samotność, nadmierne zainteresowanie człowieka. Moment, w którym bierzesz królika, kota na ręce i go tulisz, może być stresujący. Kiedy krzyczysz na psa za ściągnięcie kanapki z blatu 30 minut temu, jest dla niego stresujący, bo nie wie czemu przejawiasz w stosunku do niego agresję. Kiedy wkładasz papudze czy chomikowi ręce do klatki, np. zmienić wodę kiedy są w środku, jest stresujący.
Nie każdego stresu da się uniknąć, co jest normalne i naturalne, ale kiedy narażasz zwierzę na stres z twojej niewiedzy, wygodnictwa lub zachcianki, coś jest nie tak, prawda?

5. Wolność od bólu, ran i chorób.

Zazwyczaj kiedy widzimy, że nasz podopieczny czuje się źle, udajemy się do weterynarza, coraz częściej również prosimy o rade behawiorystę.
Jednak codziennie w klinice widujemy pacjentów w stanie zaniedbania lub skrajnego zaniedbania "wczoraj tego nie było".

Psy i koty są naprawdę w dobrym pod tym względem położeniu. Stosunkowo szybko widać (o ile się chce zobaczyć...) objawy chorobowe, a większość "popularnych" chorób jest uleczalna lub chociaż możemy spowolnić ich rozwój i sprawić, że zwierzę długie lata będzie cieszyło się życiem bez bólu. A mimo to wiele z nich pada, bo pomoc przyszła za późno.

Ktoś puszcza kota luzem i ten złapie nieuleczalną chorobę wirusową, która w konsekwencji skróci jego życie lub wpadnie pod samochód i będzie konać godzinami w rowie, a właściciel stwierdzi po kilku dniach "coś musiało się stać" i dopiero zacznie go szukać. Ktoś wyczuje narośl u niekastrowanej suki, czy poczuje brzydki zapach i po kilku tygodniach uda się do kliniki gdzie zamiast prostego zabiegu będziemy musieli ratować organizm zalany ropą.
Zwierzęta dzikie-nieudomowione jak ryby, papugi, gady etc długo ukrywają objawy chorobowe, są one ciężko zauważalne i tu w momencie kiedy zobaczymy np., że nimfa się puszy i odmawia pobierania pokarmu, możemy mieć dosłownie kilka godzin do jej śmierci. Co robi zazwyczaj właściciel? Wrzuca filmik do sieci, w którym pyta "czy ktoś tak miał". Nie ma przygotowanego adresu, nr telefonu do weterynarza, który zajmuje się egzotyką, tylko szuka wymówek. Bo daleko, bo drogo, bo to tylko tania papuga.

Oczywiście nigdy choroba nie przychodzi do zwierzaka "znikąd". zazwyczaj to my do niej doprowadzamy, nie zapewniając podopiecznemu optymalnych warunków! Złą dietą, stresem, czy zagrożeniami wynikającymi z naszego nierozumienia sytuacji. Kot nie sika ci na kanapę bo ci robi na złość, pies nie gryzie się po łapie "bo tak ma", papuga nie skubie się bo "idzie w lęgi"! Te zwierzęta cierpią, często z twojej winy i z tego powodu są dla ciebie utrapieniem, ale ich ból jest mniej istotny niż zapach moczu czy blizna na palcu. Bagatelizując ten objaw i nie lecząc zwierzęcia, możesz doprowadzić nawet do jego śmierci!

Wybaczcie chaos, ale piekielności jakie sprawiamy istotom, które zobowiązujemy się wziąć pod OPIEKĘ są dla mnie dość dużą abstrakcją i wywołują u mnie spore emocje.
Na szczęście są też ludzie świadomi i odpowiedzialnie podejmujący się tego wyzwania.
Zwierzę jest przywilejem, nie obowiązkiem. Nie na każde będziesz miał warunki i nie na każde możesz sobie pozwolić...

Skomentuj (25) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 251 (297)

#78658

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia znajomej za jej zgodą. Piekielność? Ludzka zachłanność i nieposzanowanie dla życia.

Do teraz myślałam, że warszawska papugarnia Carmen jest miejscem choć troszkę bardziej znośnym dla tych biednych papug, które są wykorzystywane jako żywa przynęta.

Poszłam tam, żeby nikt mi nie zarzucił, że nie byłam, a się wypowiadam. To był mój błąd, bo rzeczywistość okazała się straszniejsza niż wyobraźnia.

Jedyne plusy, o ile można ich w ogóle się doszukiwać w takim miejscu, to całkiem duża hala, co i tak jest złudne, bo przy takiej ilości papug to więzienie.

Gałęzie są wysoko i oddzielone w miarę, żeby ludzkie zachłanne ręce nie sięgały papug na siłę. Czy tym papugom to robi większą różnicę, trudno powiedzieć - są tak zmęczone i zrezygnowane, że wydaje się, jakby czekały tylko na swój koniec już po paru miesiącach swojej „kariery”.

Pióra ptaków w fatalnym stanie - przebarwione, postrzępione i połamane, nie tylko u tych długoogonowych skąpe resztki w miejscu ogona, a nawet u lor ogonki to resztki sterczących kłębków.

Ptaki osowiałe. W porównaniu do pierwszych zdjęć, które widziałam, jest słabo. Po trawie z tychże zdjęć też zostały tylko resztki.

Największe „wrażenie" zrobiły:

- ararauna, która siedziała na gałęzi pod sufitem, żałośnie krzycząc, jakby desperacko wołała o pomoc przez cały czas mojego pobytu tam;

- mnicha, która nastroszona i osowiała siedziała na środku, nisko na gałęzi i było jej wszystko jedno; było po prostu źle, pewnie za parę dni zniknie stamtąd i nikt nawet nie zauważy, nikt nie będzie pamiętał małej mnichy, która po paru miesiącach ciężkiej pracy zapłaciła życiem za czyjś biznes i czyjąś rozrywkę;

- kaleka ara z fatalnymi piórami i brakiem 3/4 stopy;

- samiec lory bez paluszka, którego piórka aż krzyczały: „jestem chory, długo nie dam już rady!”.

Spytałam dziewczynę z obsługi, dlaczego papugi mają tak fatalne pióra (w tym ara siedząca u niej na ramieniu), na co dziewczę odparło, że tak powinny wyglądać pióra, odesłała mnie, żeby sobie pooglądać w Internecie, że tak powinno być.

Zarówno ona, jak i kolega (zapowiedziany znawca papug) jak mantrę powtarzali, że papugarnia ratuje papugi od złych hodowców, którzy przycinają im ogony.

Na moje pytanie, czy dziewczę zna choć jednego hodowcę i czy było choć w jednej hodowli, uczciwie odparło, że nie.

Personel został przeszkolony, jakie kłamstwa ma powtarzać ludziom - i robią to, wierząc w wypowiadane słowa. Są tylko pracownikami i tyle mają do powiedzenia.

Wracając jeszcze do samego pomieszczenia, to w pomieszczeniu duszno, nie ma czym oddychać, nie było ani śladu po warzywach czy owocach dla papug, po świeżych gałęziach. Ja po niecałej godzinie czułam się fatalnie, piekło mnie gardło od podniebienia, czułam ogromny ścisk w skroniach i w okolicy zatok, coraz bardziej brakowało mi powietrza.

Ja wyszłam, papugi tam zostały...

Papugarnie papugi pieniądze bezsilność prawo

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 242 (272)

1