Historia o burdelu w kochaaaanej instytucji zwanej Zakładem Utylizacji Staruszków.
Jakiś czas temu zmarła moja Mama - emerytka.
Niestety nastąpiło to w piątek przed dniem przelewów emerytur na konta, więc pomimo zgłoszenia tego w ZUS-ie w poniedziałek, na konto rodziców wpłynęła emerytura Mamy.
Wg. przepisów (prostych jak 2m drutu w kieszeni) - ta emerytura się nie należała; za to przysługuje mojemu Tacie "ostatnia wypłata" w tej samej wysokości. W naiwności ludzkiej można by pomyśleć, że to zamyka sprawę - ew. pismo, podpis, koniec.
Ale nie w ZUS-ie - tam najpierw należy zwrócić całą kwotę i dopiero można się starać o taką wypłatę.
Ponieważ Mama przed śmiercią chorowała długo i ciężko, więc pieniądze się "rozeszły". A z ZUS-u przyszło wezwanie do zapłaty w 7 dni całej kwoty. Tato nie miał tego "od ręki", ja też nie mogłem pomóc (pracodawca "zapomniał" mi wypłacić), więc wpłacił to ZUS-owi dopiero po miesiącu. Oczywiście z pisemkiem, potwierdzeniem wpłaty w kasie ZUS itd. - wszystko zgodnie z prawem i praktyką administracyjną.
Teraz, blisko miesiąc później - przyszła do Taty jego emerytura + pisemko o jej zajęciu komorniczym do wysokości tej nieszczęsnej emerytury Mamy - w sumie dostał blisko 600zł... No - "rzyć", nie umierać...
Widocznie w ZUS-ie stany kont są przenoszone starym protokołem DSK (D-yskietka, S-chody T-rampki) i w ciągu miesiąca z ich kasy nie docierają do ich księgowości oraz ich egzekucji.
Czyli człowiek, który się szarpnął na uregulowanie płatności, aby móc te pieniądze dostać z powrotem (tylko z innego tytułu) - zostaje ukarany i to bez możliwości odwołania.
Gdyby mnie nie było, to ZUS pewnie mógłby odfajkować kolejną pozycję na liście wypłat adnotacją - "wyrok śmierci głodowej - wykonany!"
Jakiś czas temu zmarła moja Mama - emerytka.
Niestety nastąpiło to w piątek przed dniem przelewów emerytur na konta, więc pomimo zgłoszenia tego w ZUS-ie w poniedziałek, na konto rodziców wpłynęła emerytura Mamy.
Wg. przepisów (prostych jak 2m drutu w kieszeni) - ta emerytura się nie należała; za to przysługuje mojemu Tacie "ostatnia wypłata" w tej samej wysokości. W naiwności ludzkiej można by pomyśleć, że to zamyka sprawę - ew. pismo, podpis, koniec.
Ale nie w ZUS-ie - tam najpierw należy zwrócić całą kwotę i dopiero można się starać o taką wypłatę.
Ponieważ Mama przed śmiercią chorowała długo i ciężko, więc pieniądze się "rozeszły". A z ZUS-u przyszło wezwanie do zapłaty w 7 dni całej kwoty. Tato nie miał tego "od ręki", ja też nie mogłem pomóc (pracodawca "zapomniał" mi wypłacić), więc wpłacił to ZUS-owi dopiero po miesiącu. Oczywiście z pisemkiem, potwierdzeniem wpłaty w kasie ZUS itd. - wszystko zgodnie z prawem i praktyką administracyjną.
Teraz, blisko miesiąc później - przyszła do Taty jego emerytura + pisemko o jej zajęciu komorniczym do wysokości tej nieszczęsnej emerytury Mamy - w sumie dostał blisko 600zł... No - "rzyć", nie umierać...
Widocznie w ZUS-ie stany kont są przenoszone starym protokołem DSK (D-yskietka, S-chody T-rampki) i w ciągu miesiąca z ich kasy nie docierają do ich księgowości oraz ich egzekucji.
Czyli człowiek, który się szarpnął na uregulowanie płatności, aby móc te pieniądze dostać z powrotem (tylko z innego tytułu) - zostaje ukarany i to bez możliwości odwołania.
Gdyby mnie nie było, to ZUS pewnie mógłby odfajkować kolejną pozycję na liście wypłat adnotacją - "wyrok śmierci głodowej - wykonany!"
ZUS Kraków
Ocena:
149
(221)
Komentarze