Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

halboot

Zamieszcza historie od: 17 stycznia 2013 - 20:19
Ostatnio: 16 marca 2021 - 18:36
  • Historii na głównej: 2 z 9
  • Punktów za historie: 2368
  • Komentarzy: 449
  • Punktów za komentarze: 3960
 

#79119

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia o burdelu w kochaaaanej instytucji zwanej Zakładem Utylizacji Staruszków.

Jakiś czas temu zmarła moja Mama - emerytka.
Niestety nastąpiło to w piątek przed dniem przelewów emerytur na konta, więc pomimo zgłoszenia tego w ZUS-ie w poniedziałek, na konto rodziców wpłynęła emerytura Mamy.

Wg. przepisów (prostych jak 2m drutu w kieszeni) - ta emerytura się nie należała; za to przysługuje mojemu Tacie "ostatnia wypłata" w tej samej wysokości. W naiwności ludzkiej można by pomyśleć, że to zamyka sprawę - ew. pismo, podpis, koniec.
Ale nie w ZUS-ie - tam najpierw należy zwrócić całą kwotę i dopiero można się starać o taką wypłatę.

Ponieważ Mama przed śmiercią chorowała długo i ciężko, więc pieniądze się "rozeszły". A z ZUS-u przyszło wezwanie do zapłaty w 7 dni całej kwoty. Tato nie miał tego "od ręki", ja też nie mogłem pomóc (pracodawca "zapomniał" mi wypłacić), więc wpłacił to ZUS-owi dopiero po miesiącu. Oczywiście z pisemkiem, potwierdzeniem wpłaty w kasie ZUS itd. - wszystko zgodnie z prawem i praktyką administracyjną.
Teraz, blisko miesiąc później - przyszła do Taty jego emerytura + pisemko o jej zajęciu komorniczym do wysokości tej nieszczęsnej emerytury Mamy - w sumie dostał blisko 600zł... No - "rzyć", nie umierać...
Widocznie w ZUS-ie stany kont są przenoszone starym protokołem DSK (D-yskietka, S-chody T-rampki) i w ciągu miesiąca z ich kasy nie docierają do ich księgowości oraz ich egzekucji.

Czyli człowiek, który się szarpnął na uregulowanie płatności, aby móc te pieniądze dostać z powrotem (tylko z innego tytułu) - zostaje ukarany i to bez możliwości odwołania.
Gdyby mnie nie było, to ZUS pewnie mógłby odfajkować kolejną pozycję na liście wypłat adnotacją - "wyrok śmierci głodowej - wykonany!"

ZUS Kraków

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (221)
zarchiwizowany

#70398

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ot taki drobiazg:
Dziś czyli 3 stycznia 2016 w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w dyscyplinie olimpijskiej reprezentanci Polski w różnych konkurencjach zajęli:
1 - miejsce (na 24)
3 - miejsce (na 54)
6 - miejsce (na 25)
9 - miejsce (na 66)
11 - miejsce (na 29)
20 - miejsce (na 33)

w wiadomościach sportowych - Skoki, Dakar...
no oczywiście "polskie zespoły" piłki kopanej i kopacze świńskiej skóry - który na rozkładówce, który co i gdzie zjadł lub który co powiedział... :(

O takich drobnych osiągnięciach naszych zawodników całkowita CISZA...
Dla czytelników Piekielnych zadanie - odgadnąć jaka to dyscyplina.
Nagroda - duma z NASZYCH dzieciaków!

Media sport i dziennikarstwo

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 123 (193)
zarchiwizowany

#49444

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Troszeczkę zainspirowany opowieścią o ludzkiej głupocie http://piekielni.pl/49439 dodaję coś z własnej prawie rodziny.

Mam szwagierkę - niestety o "bardzo małym rozumku" - niektóre jej wyczyny są tematem legend rodzinnych ;) podam konkretny przykład:
Prowadziła mały sklepik - handlowała i normalnie i poprzez aukcje internetowe (komputer w sklepie do aukcji,e-maili itp) i nawet jej to szło.
No ale jak to w sklepie na koniec roku trzeba było zrobić remanent.
Nie prowadziła całego magazynu w jakimś programie - "bo poco" ;)
Dziewczę więc wszystko ładnie spisało na kartkach i wpisało grzecznie w arkusz kalkulacyjny.
Po kilku dniach dzwoni do swojej siostry (mojej żony) aby "pomogła jej z tym liczeniem, bo co policzyła remanent to inaczej jej wychodzi... i tylko żeby moja wzięła ze sobą jakoś dobry kalkulator..."

Tak dobrze się domyślacie - dane wpisane w arkusz sumowała RĘCZNIE na kalkulatorze...

kobieta komputer

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 85 (271)

#48779

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia Traszki (http://piekielni.pl/48758) o dwóch na czołówkę, przypomina mi to co kiedyś zrobiłem całkowicie celowo.

Miejsce - boczna wąska bardzo ruchliwa ulica przecięta bardzo szerokim przejazdem kolejowym (chyba 6-8 torów).
Jechałem wielkim dostawczakiem, akurat byłem pierwszy przed zamkniętym przejazdem.
Natychmiast po zamknięciu - po obydwóch stronach utworzyły się kolejki samochodów "po horyzont" co w tym miejscu było i jest normalne.

Pociąg przejechał, szlaban (rogatka dla purystów) się otworzył. Przejechałem przejazd - z przeciwka też wąż samochodów się zaczął rozpędzać, a tu nagle na swoim pasie widzę jadącego van-a pod prąd - wyprzedzającego wszystkich grzecznie jadących do przejazdu.
Zahamowałem stając tuż przed jego zderzakiem - zakuty łeb klaksonem i łapami daje mi znaki, abym się wycofał, lub zjechał na bok (skarpa i krzaki zamiast chodnika), bo ON jedzie!

Wycofać się nie mogłem (ciąg aut za mną), zjechać nie miałem możliwości ani ochoty...
Dojechałem mu do zderzaka na mm tak aby nie miał nawet możliwości skręcenia i zjazdu na swój pas, tylko musiał się wycofać. Wycofał się kawałek, ale nikt go nie chciał wpuścić na właściwy pas, więc aby opróżnić przejazd podjechałem do przodu znów stając tuż przy jego zderzaku. Kilka razy tak mu dojechałem, on się wycofywał.
Na jego właściwym pasie jakoś przypadkowo ciągle nie było dla niego miejsca - tylko widziałem te banany na twarzach kierowców.
Dopiero litościwie zmieścił się za grzecznie jadącą koparką...

Ludzi można wychowywać, bydło należy tresować.

Kierowcy droga przejazd kolejowy

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1474 (1504)
zarchiwizowany

#48776

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia opisana przez takijeden (http://piekielni.pl/48752) przypomina mi inną - zasłyszaną gdzieś na początku lat 80-tych.
Wiadomo po reformie Gierkowskiej - utworzenia 49 województw - miejscowości powiatowe awansowały do poważnej roli Stolicy Województwa.
Taki awans wiązał się z budową nowych wielkich budynków dla różnych organów władzy.
W Krośnie - w ramach awansu wybudowano m.in. nową komendę MO - najwyższy w mieście budynek - przez niektórych zwany później ZOMOdromem ;) .
Uroczyste otwarcie było oczywiście 22 lipca - z pompą, akademią itd. Wszystko było piękne do czasu...
Gdy po raz pierwszy spróbowano rozpalić w piecach CO - okazało się, że kominy są niedrożne. Oczywiście próby przetkania nie przyniosły żadnego rezultatu. Dopiero po rozpruciu podejrzanego miejsca znaleziono gdzieś pomiędzy pietrami półtorametrowej grubości żelazobetonowy czop skutecznie blokujący kominy.

Oczywiście afera, sabotaż itd. ale sprawców nie wykryto - na budowie pracowali więźniowie...

Krosno MO sabotaż

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (208)
zarchiwizowany

#48270

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Siedziałem w domu coś tam dłubiąc.
Żona pojechała na zakupy i jeszcze z kimś się spotkać.
Usłyszałem że przyszedł SMS - nie chciało mi się iść do telefonu natychmiast - bo byłem czymś zajęty. Po chwili dzwoni - oczywiście Moje Kochane Słoneczko:
[MKS] - No co? (dziwnym tonem)
[J] - Co się stało?
[MKS] - Odebrałeś MMS-a?
[J] - Nie
[MKS] - To odbierz! (i trzask słuchawką)

No to patrzę się na przysłane zdjęcie - a tam MKS w jakimś szpitalnym wnętrzu z potężną raną na czole...

Nogi się pode mną z lekka ugięły - dzwonię cały w nerwach:
[J] - Co się stało? Gdzie jesteś?
[MKS] - No w szpitalu
[J] - Ale co się stało?
[MKS] - Wypadek miałam...
[J] - Jaki wypadek?
[MKS] - Normalny samochodowy...
[J] - Ale co się stało, gdzie jesteś?
[MKS] - Z kuzynką jestem na pogotowiu. Nic mi nie jest.. (to tekst standardowy MKS - jak coś poważnego dolega, więc działa jak płachta na byka)
[J] - Ale co?
[MKS] - No pod domem kuzynki wyjmowałyśmy zakupy i zatrzaskiwałam bagażnik (mieliśmy wysokiego VAN-a) to narożnikiem klapy sobie rozcięłam...

Blizna pozostała na czole na zawsze...
Ale sposobu przeprowadzenia rozmowy to Hitchcock mógłby się uczyć...

telefon

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (65)
zarchiwizowany

#47496

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak czytam o piekielnych teściach/teściowych ale czasem los bywa piekielnie złośliwy :)

Moja teściowa zmarła jak zona miała kilkanaście lat.
Teść został sam z piątką dzieci i niestety tego nie wytrzymał - zaczął pić i to ostro :( - głownie wyżywając się na mojej żonie bo była najstarsza.
Po kilku latach teść wyszedł picia, znalazł sobie nową żonę i wziął ślub. Teraz doszedł już do stanu "1 piwko po pracy" :)
A piekielność sytuacji?
Jego żona obecnie od wielu lat jest "w ciągu" - od lekkiego rauszu aż do spania na klatkach schodowych.

teść alkohol

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (35)
zarchiwizowany

#46788

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tytułem wstępu
Mam córkę - już nastolatkę, która do końca nie jest zdrowa (ma pewne problemy sercowe i inne) ale w zasadzie funkcjonuje normalne.
"Dzięki" lekarzom, którzy zalecali aby dziecko maksymalnie chronić przed wszystkim - zmarznięciem, przegrzaniem, wysiłkiem, ruszaniem się, oddychaniem itd. jak była mała to sporo życia spędzała w szpitalach - lekkie przeziębienie potrafiło w 3 dni skończyć się zapaleniem płuc :( .
Dopiero jak miała 5 lat trafiliśmy do genialnej lekarki-pediatry, która zaleciała nam w trybie pilnym wyciągnięcie małej "spod klosza". I to było to :) - zero kichania nawet po kąpieli w Bałtyku przy temperaturze powietrza 15 stopni (wody nie sprawdzałem - spacerowałem po plaży w zimowej kurtce).

A teraz właściwa sytuacja w naszej kochaaaanej Piekielnej oświacie:

Córka poszła do szkoły, w I klasie zaczęła uprawiać sport na świeżym powietrzu - (w jej możliwościach zdrowotnych). Zaczęła odnosić sukcesy i jak każde dziecko dumna ze świetnego miejsca szła pochwalić się w szkole.
Gdy chwaliła się trofeum za II miejsce w regionie (3 województwa!) usłyszała tylko od Piekielnej Nauczycielki - "To po co jeździsz na te zawody jeśli nie wygrywasz?"...
Aż ciężko to skomentować.
Zresztą nauczycielka zaczęła jawnie tępić - wytykając publicznie wszystkie rzeczywiste i urojone niedociągnięcia, błędy, czy niezręczności.

Oczywiście na tym się nie skończyło - sprawa sportu wylądowała na dywaniku u dyrektora. Córka miała sporo opuszczonych dni z powodu zawodów, czy zgrupowań kadry - oczywiście wszystko usprawiedliwione przez klub i związek sportowy. Ale to, dla Piekielnego Dyrektora nie było żadnym wytłumaczeniem. "Obowiązek szkolny polega na tym, że dziecko nie może mieć TYLE godzin opuszczonych w roku szkolnym! To niepoważne! To zostało już zgłoszone do kuratorium!..."
Oczywiście Młoda nie miała żadnych zaległości - plasowała się w górnej części osiągnięć klasowych, a wszystkie zaległości były odrabiane, ale dla Piekielnego Dyrektora nie miało to znaczenia. Pytanie "Czy lepiej by było, gdyby tyle godzin maiła opuszczone z powodu choroby?" zbył milczeniem.

W końcu po II klasie przenieśliśmy Córkę do innej szkoły - a ponieważ również wyprowadziliśmy się z tamtego rejonu więc było łatwiej. W nowej szkole jest akceptowana i panuje spokojniejsza oraz normalna atmosfera.

Ale zadra pozostała

szkoła nauczyciele sport

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (234)
zarchiwizowany

#46186

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jadę autobusem prawie pustym.
Z tyłu siedzą na przeciwko siebie dwie babcie (systemu Moher) i dyskretnie (ok. 90 dB) dyskutują o upadku obyczajów i zdziczeniu młodzieży oraz, co ważne, o upadku szkolnictwa...
Jedna z nich pełna świętego oburzenia wymyśla jak to możliwe, że w gimnazjum, z jej wnusią do jednej klasy chodzi (piiii...) dziewczyna - wywłoka, która ma dziecko!
I to tego nie ukrywa! - A za jej czasów taka (piiiii..) była by relegowana ze szkoły, a tu nic! I jeszcze nauczyciele o tym wiedzą - a to takie renomowane gimnazjum.
I jeszcze dziewczyna jest dumna z tego, że ma dziecko! Jak te czasy, co za szkoły... Jacy Ci nieodpowiedzialni nauczyciele...
Taka to powinna trafić do wieczorowej szkoły na nie pomiędzy normalne dzieci...

I tak przez kilka przystanków.

W końcu moja prawdziwa natura doszła do głosu i z podobnym natężeniem jak te pudernice powiedziałem "Niech się Pani cieszy, dzięki takiej koleżance Pani ukochana Wnusia będzie starannie liczyć do 28"

Drzwi się otwarły, a ja wysiadając widziałem 2 ogromne karpiki.

komunikacja_miejska gimnazjum

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -16 (30)

1