Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79234

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam w pracy koleżankę (nazwijmy ją X). Pracuje ona parę lat dłużej ode mnie, ale miewa takie "zaćmienia", że zaczynam ją powoli podejrzewać o sabotaż.

1. Mieliśmy pewien system porządkowy. Zawsze szło to tak A>B>C. Przyszła kontrola i z jakiś niewyjaśnionych powodów, kazała układać odwrotnie. Nie sprzeczamy się, bo przyjdą znowu i będzie klops. Układam więc od półtora roku w kolejności C>B>A - czyli tak jak sobie kontrola zażyczyła. Co robi X? Układa wedle starego systemu. Prośby, groźby, tłumaczenia: nic nie pomogło. Skończyło się na tym, że zaniechała całkiem robienia porządków, bo "ona się nie zna" i "nie będę CI ruszała TWOICH rzeczy". No cóż, nie są moje. Ja po prostu umiem je porządkować. Trochę mi się kojarzy sytuacja z dzieckiem, które nie chce w domu zmywać naczyń, więc przy tej czynności tłucze szklanki i talerze, wobec czego rodzina uznaje, iż dziecko nie potrafi i z obowiązku jest zwalniane. Różnica polega na tym, że rodzice dziecka nie zatrudniają...

2. Maile. Przynajmniej raz w tygodniu jestem proszona przez X, aby coś wysłać w załączniku, albo ściągnąć z poczty. Niby jak mnie nie ma w pracy umie, jak jestem to się wyręcza. Niby mogłabym odmówić, ale klienci czekają i patrzą, nie będę wszczynać dyskusji przy nich, ani odmawiać, bo wyjdzie na to, że ich lekceważę. Jestem też odciągana w tym czasie od innej pracy, może i na krótko, ale zawsze.

3. Maile cd. W pracy nie powinnyśmy korzystać z prywatnych adresów. A jednak X jakimś cudem znalazła na to czas (choć zarzeka się, że jest "taaaaka zapracowana") i udało się jej ściągnąć na firmowy komputer wirusa. Informatycy odratowali dużo (bo blokad, firewall'ów czy innych progów jest sporo), dane też nie poszły w świat, ulga wielka, niemniej jeden program nie do odratowania. Informatyk instaluje nowy, szczęściem miał w back-upie klucz, wszystko śmiga. X narzeka głośno, bo musi na nowym pracować, a przecież stary "był dobry". Nie rozumie istoty konieczności w tym względzie i wzdycha jakby jej kazano g*wno łopatą przerzucać, a nie nauczyć się nowego (prostego i dość intuicyjnego) programu.
Nie poniosła kosztów, bo zapewnia, że to z firmowego dokument ściągała, przecież musiała wydrukować! Gdzie wydruk? No akurat jakoś się zapodział.

4. Miejsce pracy teoretycznie każdy ma swoje, ale czasem następuje rotacja. Kiedy siedzę przy jej biurku, zawsze zostawiam porządek. X chyba nie czai tematu, bo przychodzę do siebie, a tam komputer włączony na jakichś grach, kubek po kawie i okruszki na blacie... Nie, ona tam nie siedziała, ale wpuściła Y, bo nie miał gdzie zjeść śniadania. Hmm, spoko, ale jak wpuściła, to mogła sprawdzić czy syfu nie zostawił i albo kazać mu ogarnąć, albo zrobić to samej.

5. Mój urlop. Telefon od X, bo ona nie wie, jak wkleić obiekt do Word'a. Nie, nie dyskryminuję - oczywiście nie każdy musi wiedzieć jak to zrobić. Z tym, że X prosi mnie, żebym przyszła i jej to zrobiła, pomimo iż sama robiła to już mnóstwo razy przez ostatnie lata. Odmówiłam i poinstruowałam przez telefon jak korzystać z Ctrl+
A, Ctrl+C i Ctrl+V. "O, działa!".

6. Inny wolny dzień od pracy. Wpadam na chwilę, bo szefostwo kazało załatwić jakąś pięciominutową sprawę, a że mogłam to przyszłam. "O, jesteś, to zastąp mnie chwilkę". Korona mi z głowy nie spadnie, w sumie dobrze, że nie muszę włączać swojego komputera, skorzystam z jej. Ale pięć minut się wydłuża do pół godziny, X znika Bóg-wie-gdzie, stanowiska pustego zostawić nie mogę, a czas ucieka.

Sytuacji jest wiele - mnóstwo razy ktoś X tłumaczył "to robimy tak i tak", a X albo robi dobrze, albo źle. Nigdy nie wiadomo, czy nie trzeba będzie poprawiać, albo robić od nowa.

Na pewno dla większości to nie jest żadna piekielność, bo "tacy są ludzie" i "taka jest praca z ludźmi". Na pewno też nauczyło mnie to większej asertywności. Niemniej zaznaczam, często takie "prośby" padają podczas obecności klientów i moja odmowa wyglądałaby w ich oczach niegrzecznie, a na to pozwolić sobie nie mogę. X zdaje się sabotować firmę, bo jak nie "przybiegnę na ratunek", to nie zrobi albo zrobi źle, bo przecież "jak to było?". Po ponad dziesięciu latach pracy teoretycznie powinna pamiętać.

praca

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (171)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…