Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#79763

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zdecydowaliśmy się w tym roku na wyjazd do Czarnogóry.

Na Bookingu znaleźliśmy fajny pensjonat o nazwie Kiwi House w miejscowości Ulcinj w dobrej cenie, blisko do morza. Zarezerwowaliśmy obiekt - zaliczka nie była wymagana. Rozmawialiśmy mailowo z właścicielami i wszystko wskazywało na to, że trafiliśmy w naprawdę fajne miejsce do przyjemnych ludzi.

Na trzy dni przed wyjazdem zadzwonił do nas właściciel, pytając, czy aby na pewno przyjeżdżamy. Otrzymał odpowiedź pozytywną, co go niezmiernie ucieszyło, nas również - miło tak, kiedy host mocno dba o klientów.

Spakowaliśmy się więc i jedziemy - przed nami 26 godzin jazdy.

Po dojechaniu na miejsce zaczęło się żmudne szukanie pensjonatu blisko morza. Pomijam fakt, że okazało się, iż Kiwi House znajduje się schodami do góry, +/- na trzecim piętrze, gdzie trasa na plażę zajmowała 15 minut, a nie 5 jak się zarzekano, a jedna z osób jest osobą niepełnosprawną i chodzić tak wiele nie może.

Ważniejsze jest to, że po tym, jak weszliśmy na jego teren, zobaczyliśmy grupkę Niemców, rozebranych do bielizny i popijających piwo, na tarasie, na którym mieliśmy być my. Na miejscu zamiast właścicieli była starsza pani, z którą porozumieć się można było wyłącznie na migi. Przekazała nam telefon do swojej córki, która była odpowiedzialna za rezerwację.

Okazało się, że pensjonat został wynajęty komu innemu, tylko dlatego, że postanowili zapłacić więcej - ba, kobieta nawet nie bała się o tym powiedzieć wprost! Powiedziała, że jest nam w stanie zaoferować inną lokalizację, ponoć fajną, bardziej na obrzeżach, i abyśmy to my przyjechali do niej na drugi koniec miasta.

Pomijając fakt, że totalnie nie znamy okolicy, zmęczeni podróżą po prostu chcieliśmy mieć miejsce do spania - a więc pojechaliśmy. Do jakiejś totalnej wiochy, z której najbliższa plaża jest 1 km dalej.

Pani nie poczuwała się do winy. Przeciwnie - zwaliła ją na nas. Okazało się, że w trakcie gdy my byliśmy już w drodze najpierw wysłała nam maila, w której twierdziła, że jest poważna awaria z rurą i nie będzie można w pensjonacie mieszkać, a potem, po 20 godzinach naszej jazdy, SMS, że jednak mieszkanie zostało wynajęte komuś innemu.

Sądziła, że totalnie ją to obmywa z jakiejkolwiek winy, że to przez nas, bo wiadomości nie odczytaliśmy. Gdy powiedziałem równie otwarcie, co sobie o tym myślę - podniosła się i sobie poszła. Po prostu.

Sytuację próbował ratować jej mąż. Zaoferował nam jakieś hotele w podobnej okolicy, ponoć nawet bliżej morza. Bullshit. Budynki na wysokości 10 piętra i - uwaga - DROŻSZE! I to nie jakieś grosze - niemalże 50% więcej.

Stwierdziliśmy że bawić się z nimi nie będziemy i jedziemy do Albanii (swoją drogą, mocno polecam). Sprawę zgłosiliśmy do Bookingu, który szybko zareagował i pensjonat ukarał, a i nam odszkodowanie zapewnił - a więc tyle w tym wszystkim dobrego.

Ale 30 godzin za kółkiem, bo krążenie po nieszczęsnym Ulcinj, a potem jeszcze manewrowanie do Albanii zdrowia ujęło.

Summa summarum na Czarnogórę uważajcie - fajne miejsce, ale po małym researchu wychodzi, że ich usługi turystyczne nadal jeszcze kuleją.

czarnogóra wakacje

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (169)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…