Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#79950

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Po przeczytaniu historii http://piekielni.pl/79857 postanowiłem się zarejestrować i opisać jak tak naprawdę wygląda kwestia wydawania reszty z perspektywy kasjera. Wybitnie piekielna sprawa moim skromnym zdaniem. Nie tak dawno temu zdarzyło mi się pracować przez kilka miesięcy we Freshmarkecie i w Żabce, złożyło się tak, że ajent miał trzy takie sklepy pod sobą, z tego względu w każdym z tych trzech pracowałem, a klientela wszędzie była różna, pewnie pojawi się w przyszłości więcej historii ode mnie.

Z tego co czytałem, prawo nie przewiduje nigdzie, aby kasjer miał obowiązek wydać resztę. Z oczywistych względów resztę wydajemy, aby ułatwić życie i sobie i ludziom. W sytuacjach gdy nie miałem drobnych na wymianę, zwykle prosiłem o końcówki, po kilka, kilkanaście groszy lub złoty. Gdy klient takowe posiadał, wydanie nie stanowiło problemu. Z kolei gdy ktoś przychodzi o 6 rano, bierze bułkę i wodę, rzuca na ladę 100 zł bez choćby dzień dobry albo pocałuj mnie w dupę, odmawiam sprzedaży i proszę o odliczoną kwotę lub mniejszy nominał. Kasjer nie jest bankiem. We Freshmarkecie są tzw. "pięćsetki"; po skończonej zmianie zostawiamy w kasie 500 zł w nominałach jak najmniejszych, takich jakie udało się uzbierać poprzedniej zmianie. I z doświadczenia powiem, że rzadko kiedy te pięćsetki są na tyle dobrze zaopatrzone aby wydawanie ze stówy o 6 rano było bezproblemowe. Oczywiście mogę to zrobić, wydając kilkanaście dag monet, ale nie jest to chyba wygodne dla nikogo, zwłaszcza że jeśli przyjdą dwie kolejne osoby z podobnymi zakupami i nominałami, to fizycznie nie będę miał jak wydawać nawet przy "normalnych" transakcjach. Z tego co mi wiadomo, w wielu sklepach nie jest to nawet pięćsetka, tylko w kasie jest 200 zł. Klient który rzuci stówę na ladę po rozpoczęciu zmiany kasjera zwykle sprawia niemały problem, nie wspominając o tym jeśli jest to banknot o wyższym nominale.

Ok, ale dlaczego sklep nie jest przygotowany na to? Po co ceny w stylu x,99 jeśli zwykle nie dostaniemy tego grosika (przynajmniej tam gdzie pracowałem), bo go po prostu nie ma w kasie? Grosików zawsze jest za mało w kasetkach. To jest zadanie szefa i kierownictwa, aby zapewnić drobne do wydawania, choć zwykle tego nie robią. Kasjerzy też mają swoje życie i chęć spędzenia wolnego czasu w inny sposób, niż załatwianie drobnych do pracy skąd tylko dadzą radę. Z kilkoma stałymi klientami, degustującymi w trunkach tańszych, miałem prosty układ; oni nie biorą nominałów poniżej 5 gr, a jeśli braknie im do czegoś to im odpuszczę. Ci ludzie sami to zaproponowali, mnie to było bardzo na rękę, zwłaszcza że często dostawałem od nich sporo drobnych.

A teraz gdzie piekielność w tym wszystkim? Jak myślicie, kogo klienci obarczą winą za taki stan rzeczy, komu będą robić awanturę? Kasjerowi który nie zawinił, że nie ma wydać. Awantury o grosza albo dwa to już klasyk w tym zawodzie. Ludziom często wydaje się, że te wszystkie grosze im "kradniemy" a potem po zmianie zbieramy sobie sumkę do kieszeni. Otóż nie. Wszelakie nadwyżki i tak wędrują wyżej, w sklepach są kamery, nikt nie będzie chował kilkudziesięciu groszy nazbieranych przez cały dzień do kieszeni, jest to zresztą niezgodne z przepisami i postrzegane jako okradanie pracodawcy. Oczywiście jeżeli pomylimy się na swoją niekorzyść to musimy do utargu dorzucić z własnej kieszeni.

Zgadzam się, że odmówienie sprzedaży bo komuś brakuje 2 gr jest przegięciem, osobiście zawsze odpuszczałem. Jednakże apeluję o odrobinę wyrozumiałości wobec kasjerów. Często po prostu fizycznie nie mają jak wydać reszty, bo nie mają odpowiednich nominałów w kasie. I nie jest to ich wina zwykle.

sklepy

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (52)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…