Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#8002

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Klika lat temu wylądowałam w Irlandii celem dorobienia do kieszonkowego i podszkolenia języka. Język angielski znam dość dobrze, ale kto był w Irlandii wie, że Irlandczycy mają swoją własną wersję języka, a ich akcent bardziej przypomina bełkot niż jakikolwiek znany język. Dwie pierwsze noce musiałam spędzić w hostelu, w międzyczasie poszukując mieszkania do wynajęcia. Znalazłam ciekawe ogłoszenie i postanowiłam zadzwonić. Odebrał starszy pan, którego nijak nie mogłam zrozumieć. Coś tam bełkotał, ale ocyfrowałam co trzecie słowo. W końcu poddałam się i stwierdziłam, że może face-to-face będzie jakoś lepiej się dogadać, więc poprosiłam, żeby przeliterował mi adres, pod którym się spotkamy. Pan zaczyna:
-Oł, eN, Iiii, Es, Iii, Vi, Iii, eN...
Skrzętnie zapisuję i wychodzi mi "oneseven...", ale słucham dalej staruszka:
-Ti, Ii, Ii, eN.
Dopiero kiedy dokończył i umówiłam się na godzinę, po odłożeniu słuchawki, zorientowałam się, że zapisałam litera po literze numer 117, który był numerem domu, ale pan zapomniał przeliterować nazwy ulicy... Swoją drogą przemiły staruszek, mieszkałam u niego 3 miesiące i przez ten czas zamieniliśmy może trzy zdania.

Irlandzki landlord

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 14 (60)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…