Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#8003

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Klika lat temu wylądowałam w Irlandii celem dorobienia do kieszonkowego i podszkolenia języka. Pracowałam w kilku różnych miejscach, między innymi w pubie Fox's Bar. Pewnego wieczoru, który był "wieczorem przy Guinessie i gitarze", do piwka przygrywał pan starający się bez skutku imitować Bono. On sobie plumkał, a ja biegałam między stolikami, a trzeba dodać, że tego dnia obłożenie było pełne, a towarzystwo bardzo wesołe.
Kiedy mijałam po raz setny grajka, ten przez mikrofon, podczas zapowiedzi, zapytał:
-What's your name, honey?
To pytanie skierował wyraźnie do mnie, nie omieszkał też skierować snopa światła na moją twarz. Po cichu, z wyraźną dezaprobatą, wskazując imię wyszyte na mojej koszulce, powiedziałam, że Joanna.
Na to "Bono" krzyknął, że teraz zaśpiewa piosenkę dla kelnerki Joanny, która ma dzisiaj dużo pracy.
I zaśpiewał - utwór "Give me hope Joanna" przerobiony na "Giddy up Joanna", który, jak się dowiedziałam, opowiada o koniu, który miał tak na imię, wygrał wszystkie gonitwy i po ostatniej w sezonie padł po przekroczeniu mety... Śpiewała cała sala i do końca zmiany nie miałam życia w barze...

Fox's Bar

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 121 (237)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…