Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81045

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W temacie paczek świątecznych od pracodawcy, w sumie bardziej niedorzeczne niż piekielne:

Kilka ładnych lat temu pracowałam w bardzo dobrze prosperującej, sporej firmie produkcyjnej, ale na własne życzenie miałam tam umowę-zlecenie. Okazało się, że paczki świąteczne (pewnie rozumiane jako część pakietu socjalnego) przysługują wyłącznie pracownikom etatowym. Okej, nie łkałam z żalu, gdy wszyscy dostali, tylko ja nie.

Koledzy z pokoju nawet uprzejmie proponowali, że mi odpalą coś ze swoich zasobów, ale jakoś poradziłam sobie psychicznie bez uszczuplania ich zdobyczy. Wydaje mi się zresztą, że gdyby bardzo się kadrom chciało, to ta dodatkowa paczka - nawet nieco uboższa niż standard - "by się zorganizowała", ponieważ nie zamawiano gotowych zestawów, lecz kompletowano je na miejscu w firmie.

Jako dodatkowy bonus etatowi pracownicy mogli sobie wyłowić po karpiu z wielkiej beki. Tyle tylko, że karpie nie cieszyły się zainteresowaniem. Po firmowym opłatku (też tylko dla etatowych) rozniosła się wieść, że właściwie to można sobie tych ryb nabrać, ile dusza zapragnie, no bo co z nimi teraz robić.

I już o godzinie 14:58, czyli dwie minuty przed fajrantem, ostatniego dnia pracy przed przerwą świąteczną do naszego pokoju radośnie wkracza pani Halynka z kadr dzierżąc w rękach reklamówkę - no nie zgadniecie, z jaką miotającą się zawartością - i wykrzykuje radośnie:
- Nooo, pani Pfefferminz, ja tu mam dla pani FANTASTYCZNĄ NIESPODZIANKĘ!
Koledzy zaniemówili.

W poczuciu lekkiej żenadki odmówiłam przyjęcia fantastycznej niespodzianki.
Halyna była szczerze zbulwersowana moją niepojętą niewdzięcznością.

praca

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 145 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…