Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8118

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu pracowałam w McDonaldzie. Wiadomo zapewne wszystkim korzystającym z owego przybytku jest fakt, iż w ofercie restauracji widnieją lody McFlurry, jednakże wyjaśnię cóż to za diabelstwo tym, którzy do Maka nie zachodzą - są to lody śmietankowe w kubeczku z dowolną możliwą posypką (daim, lion, kit kat oraz lentilky) i polewą (truskawkową, wiśniową, czekoladową bądź karmelową). Polewy stoją w pojemnikach na podgrzewaczu, żeby nie zastygły i żeby łatwiej je było dozować do kubeczków.

Któregoś dnia owe nieszczęsne lody były przyczyną bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Kończyłam swoją zmianę, było gdzieś przed 20 i odliczałam minuty do wyjścia. Siąpił lekki deszczyk, dzień był spokojny, lecz niestety nie pozostał taki do końca - w pewnym momencie weszła grupka chłopaków w wieku około 20 lat, a jeden z nich zaraz na wstępie podszedł do kas i zapytał, gdzie jest menu z cennikiem. Grzecznie i z uśmiechem powiedziałam, że wszystkie produkty spisane są na "tamtej tablicy", po czym wskazałam mu listę wiszącą po lewej stroni. Chłopak, wysoki, z gęstą brodą i w okularach wyglądał mi na jakiegoś studenta-inteligenta z wydziału filozofii i spodziewałam się trochę flegmatycznego, ale spokojnego zachowania. Niestety, przeliczyłam się. Chłopak naskoczył na mnie, że chyba sobie żartuję, że to jest daleko i on nic nie widzi i gdzie jest coś bliżej. Nieco zaskoczona jego gwałtowną reakcją nieśmiało powiedziałam, że duża, podświetlona tablica stoi zaraz przed wejściem, z którego korzystał dwie minuty temu, na co on zaśmiał się ironicznie i zapytał ni mniej, ni więcej tak:
[Ch]łopak: Przepraszam bardzo, czy wy naprawdę sądzicie, że ja będę w deszcz stał i marzł, żeby przeczytać to, co jest tam napisane? A może teraz mam się wrócić, bo nie macie tu porządnego, dużego cennika?

Już wiedziałam, że mam do czynienia z gościem, który za wszelką cenę szuka zaczepki, być może w odreagowaniu na pierwszej lepszej osobie ciężkiego dnia, nie mogłam więc dać się sprowokować. Odparłam uprzejmie, że wszystkie dostępne produkty wiszą na tablicach nad kasami (a tablice wielkie i kolorowe, że hej) i jeśli coś go zainteresuje, to ja mu podam cenę, skład i nawet zawartość kaloryczną całego produktu. Skrzywił się, naburmuszył nieco, zamówił jednak jakąś kanapkę, napój i owe lody właśnie, zapłacił po czym oddalił się do swoich kumpli, którzy już dawno zdążyli zamówić i usiąść przy stoliku. Odetchnęłam sądząc, że to już koniec problemów z owym klientem i zaraz udam się do domu.

Niestety, nie minęło dziesięć minut, kiedy piekielny wrócił, trzymając w ręce kubeczek z McFlurry. Przystawił mi go niemal pod nos i wywiązał się dialog:
[Ch]: Co to ma być?
[J]a: Lód, który pan zamawiał.
[Ch]: Nie, to nie jest lód. To jakiś pieprzony szejk. Z tego, co mam na rachunku nie zamawiałem szejka, tylko LODA, pytam się więc: CO TO MA BYĆ?!
[J]: Cóż, polewa, która jest dodawana do lodów jest podgrzewana, normalnym jest więc fakt, że po pewnym czasie lód się roztapia.
[Ch]: Och, doprawdy? Bardzo ciekawe, ale zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Ja ZAWSZE zamawiam McFlurry z daimem i polewą czekoladową i NIGDY nie dostałem takiego gówna. Żądam zwrotu pieniędzy.
Już miałam zamiar dalej mu tłumaczyć, że to nie moja wina, że zabrał się do szamania loda z gorącą polewą po dziesięciu minutach, kiedy ten się rozpuścił, z pomocą przyszła mi jednak kierowniczka zmiany. Powiedziała, że jest już dwudziesta, mam zabrać kasę i iść do Money Roomu, po czym grzecznie zwróciła się do chłopaka, w czym problem. Ten niemal krzyknął:
[Ch]: Pięknie tu ludzi w ch*ja robicie, zamawiam loda, dostaję pieprzonego szejka i jeszcze tą dziewuchę kara pewnie ominie? Ja pie*dolę taką obsługę.
Po czym otworzył kosz i z całej siły wrzucił do niego kubeczek z roztopionym lodem, pięknie zbryzgując nim pojemnik, podłogę i stolik który stał obok.

McDonald

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 466 (610)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…