Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81290

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja siostra od jedenastu lat pracuje w dość znanej w regionie firmie. Obecnie po kilku awansach z jednego stanowiska na drugie, piastuje stanowisko kierownicze w biurze.

W zakładzie ostatnimi czasu brakuje rąk do pracy, głównie na liniach produkcyjnych, więc po obdzwonieniu byłych pracowników, z których kilku znów zatrudniono, niedawno zakład przeprowadził rekrutację (robi to zresztą cyklicznie, parę razy w roku). Po ostatniej rekrutacji wciąż jeszcze na niektórych działach brakowało ludzi, więc góra zarządziła zespołowi ds. rekrutacji jeszcze raz sięgnąć po CV ludzi, którzy niedawno składali papiery albo tych, którzy kiedyś już w firmie pracowali i obdzwonić tych najlepszych.

I tak oto, w pewien piątek moja siostra siedząc na chorobowym w domu słyszy, że dzwoni jej prywatny telefon. Poznaje, że to numer z sekretariatu firmy. Odbiera. Pani stażystka, która notabene jest u nich w firmie już ponad pół roku (!), grzecznie informuje ją, że w związku z tym, że firma posiada jej papiery aplikacyjne, które u nich złożyła (ba, jedenaście lat temu...) proponują jej wzięciu udziału w rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko pracownika linii produkcyjnej... Żart? Nie, dziewczyna była poważna.
Siostra ma podwójne nazwisko, a to po mężu jest dość niemiecko brzmiące i nie byłoby łatwo pomylić ją z inną osobą o takich samych danych.

Zastanawiam się, co jest bardziej piekielne – błazenada ze strony zespołu rekrutacyjnego, który sięga po papiery aplikacyjne sprzed dekady czy nieogar dziewczyny, która od pół roku siedzi w sekretariacie na praktykach i widocznie nadal nie wie kto w firmie pracuje i jak się ludzie nazywają, bo też nie zajarzyła do kogo kazali jej dzwonić.

rekrutacja

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 173 (207)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…