Ledwo wyjechałam rowerem na drogę, a już kilka piekielności za mną…
Moja codzienna trasa biegnie wzdłuż sporego targu. Targ jest ogrodzony, jest jedno główne wejście. Wzdłuż płotu jest kolejno: pas zieleni, ścieżka rowerowa i chodnik. Wszyscy emeryci, spieszący rano na zakupy, lezą środkiem ścieżki rowerowej, mimo że do bramy zostało jeszcze 100 metrów. Warto nadmienić, że nie reagują na dzwonek, wołanie, nic o poziomie decybeli niższym niż trąba jerychońska (młodsi użytkownicy drogi też preferują ścieżkę rowerową zamiast chodnika, ale przynajmniej na dźwięk dzwonka odskakują spłoszeni).
Dalej ścieżka dochodzi do przystanku autobusowego i mija go łukiem z tyłu. Niestety, tam również trzeba zachować czujność, ponieważ stanie "za przystankiem" jest o wiele atrakcyjniejsze niż "na przystanku", więc łatwo o kolizję.
I na koniec sytuacja z wczoraj: jadę wspomnianą ścieżką (obok, jak wspomniałam, szeroki i wygodny chodnik), z naprzeciwka nadciąga mamuśka, tata i dziecię w wózku. Ja nadjeżdżam, oni suną prosto na mnie. Krzyczę do nich, że to ścieżka rowerowa, a nie chodnik, na co madka odkrzykuje oburzona: "No przecież wózek to też pojazd!".
A sezon dopiero się zaczął...
Moja codzienna trasa biegnie wzdłuż sporego targu. Targ jest ogrodzony, jest jedno główne wejście. Wzdłuż płotu jest kolejno: pas zieleni, ścieżka rowerowa i chodnik. Wszyscy emeryci, spieszący rano na zakupy, lezą środkiem ścieżki rowerowej, mimo że do bramy zostało jeszcze 100 metrów. Warto nadmienić, że nie reagują na dzwonek, wołanie, nic o poziomie decybeli niższym niż trąba jerychońska (młodsi użytkownicy drogi też preferują ścieżkę rowerową zamiast chodnika, ale przynajmniej na dźwięk dzwonka odskakują spłoszeni).
Dalej ścieżka dochodzi do przystanku autobusowego i mija go łukiem z tyłu. Niestety, tam również trzeba zachować czujność, ponieważ stanie "za przystankiem" jest o wiele atrakcyjniejsze niż "na przystanku", więc łatwo o kolizję.
I na koniec sytuacja z wczoraj: jadę wspomnianą ścieżką (obok, jak wspomniałam, szeroki i wygodny chodnik), z naprzeciwka nadciąga mamuśka, tata i dziecię w wózku. Ja nadjeżdżam, oni suną prosto na mnie. Krzyczę do nich, że to ścieżka rowerowa, a nie chodnik, na co madka odkrzykuje oburzona: "No przecież wózek to też pojazd!".
A sezon dopiero się zaczął...
Ocena:
133
(151)
Komentarze