Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#81971

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłam zostać piekielną właścicielką psa.
Historia, która przelała czarę goryczy wydarzyła się dziś, a w ciągu tego weekendu była PIĄTĄ z kolei.

Mam szczeniak buldoga francuskiego. Chłopak ma 8 miesięcy i jest całkiem nieźle ułożony. Reaguje na komendy, nie słucha obcych, a podczas wyjść, mimo że jest zawsze na smyczy, to bardzo pilnuje, żeby być obok mnie albo obok "starego". Dla niewtajemniczonych w psiaki dodam, że szczeniaki są strasznie ciekawskie i ruchliwe, a chęć przytulenia wykazują wskoczeniem na obiekt i uwaleniem się na nim. No i rozrabiają. Tak jak małe dzieci.

Buldogi to rasa zdrowotnie problematyczna, jednak z wyglądu totalnie przesłodka. Przyzwyczailiśmy się, że na każdym spacerze zlatują się ludzie żeby pogłaskać, zrobić zdjęcie, podpytać o rasę, zapytać jak się wabi. I jeśli najpierw zapytają o możliwość, to jest to w porządku. Jednak zawsze trafi się jakiś imbecyl który zaczepia psa, cmoka na niego, gwiżdże, nawołuje albo co gorsza rzuca się z łapami do tarmoszenia. Tak do tarmoszenia, nie do głaskania. Nauczenie buldoga olewania takich zaczepek kosztowało nas masę czasu, cierpliwości i przekąsek, ale mamy to.

No i dziś. Wychodzimy z bloku, na końcu chodnika stoją dwie paniusie ok 60, ubrane całe na biało jakby szły do I komunii. Koło nich znajduje się osiedlowy skwerek dla piesków. Ja idę z psem na skwerek, chłopak idzie po samochód. Spuszczam smycz na pełną długość, pies wącha bardzo ważne rzeczy i szuka sobie wygodnego miejsca, a one zaczynają na niego cmokać. Widzą że bulshit nie jest zainteresowany, więc podchodzą bliżej i nawołują. Siląc się na uprzejmość proszę, żeby zostawiły go w spokoju i się odsunęły ponieważ on się musi załatwić.

Oczywiście od razu wielkie oburzenie, bo one przecież tylko chcą się z nim pobawić. Tłumaczę, że to żywe stworzenie, które właśnie robi za przeproszeniem kupę, więc nie mogą się z nim pobawić i że to nieładnie tak wołać czyjegoś psa bez zapytania o możliwość właściciela. Kolejny raz oburzenie, że one o nic nie muszą się pytać, bo są starsze i że już teraz, natychmiast muszą go pogłaskać, a ja to w ogóle powinnam być wdzięczna, bo one byle jakich psów nie głaskają. Wtedy podjeżdża chłopak, ja sprzątam po piesku i odchodząc od kosza odpinam smycz i wydaję komendę ZABAWA.

Pies wchodzi w tryb biegać, skakać, łapać, a ja idąc w kierunku pań podaję kolejną PRZYWITAJ SIĘ. Dla niego oznacza to, że może przytulać się do kogoś innego niż my, więc wte pędy leci na paniusie i z całym impetem jego przednie łapki opierają się o białą spódniczkę jednej z nich. Pisk, krzyk, zabieraj tego psa. Otwieram drzwi od auta i wołam psa, a te się wydzierają, że głupi pies, że niewychowany, że ja nieodpowiedzialna, że zabójca, że trzeba uśpić.

Zapytałam tylko, czy jeszcze chcą się z nim bawić, czy już możemy jechać, bo trochę nam się spieszy i nie mamy czasu ciągle spełniać zachcianek ludzi bez odrobiny rozsądku i wyobraźni. Pani, która uzyskała szare stempelki na spódnicy stwierdziła, że dzwoni na policję, na co chłopak odezwał się, że proszę bardzo, kamera w aucie cały czas jest włączona, wszystko się zarejestrowało, a poza praniem nie ma żadnych szkód, więc my chętnie złożymy doniesienie na nie. Paniusie szybkim krokiem się oddaliły pokrzykując o zabójcach do uśpienia, a my odjechaliśmy.

Owszem, całe zajście nie było nagrane, auto podjechało kiedy pies został spuszczony. Owszem pozwoliłam mu skoczyć na nie i to ja byłam ta wredna. Owszem, w razie przyjazdu policji to ja miałabym nieprzyjemności. Doniesienie (chyba nie istnieje żadne wykroczenie do którego można podpiąć zaczepianie czyjegoś psa) to był blef który poskutkował, a my nie mamy najmniejszych wyrzutów sumienia, bo takie sytuacje przytrafiają nam się codziennie. I nie chodzi o to, że ja jestem przewrażliwiona i powinnam kupić sobie domek na wsi z ogrodem, żeby psa nikt nie zaczepiał, a o to, że skoro ja jako właściciel nie pozwalam na coś psu, to ty przechodniu, który zobaczył słodkiego pieska nie wpiep**aj się w to i nie zaczepiaj go.

A no i najważniejsza rzecz. Ta rasa to 100% miłości i przy dobrym wychowaniu 0% agresji. Nie ugryzłby jej choćby stanęła mu na głowie, jeszcze by się cieszy że go dotyka. On chyba nawet nie wie, że mógłby coś takiego zrobić.

psy spacery przechodnie

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…