Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#82570

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witamy w bibliotece…

Poszłam zmienić porcję popołudniowych czytadeł. W bibliotece powitał mnie ogonek, bo to i początek miesiąca (czyli możliwość negocjowania zmniejszenia kar w tej konkretnej placówce, ot, promocję zrobili, żeby ludzie w ogóle oddawali książki), i wakacje, więc dzieciaki oddawały lektury, i pewnie zwyczajny pech, trzeba swoje odstać.

Trochę przede mną stała niezwykle charakterystyczna kobieta. Była ubrana w stylu, który przypomniał mi ten widywany podczas dziecięcych niedzielnych spacerów po Saskiej Kępie - kapelusz, którego nie powstydziłaby się Hanka Bielicka, ozdobiony górą sztucznych, bardzo starannie wykonanych kwiatów, okulary w złoconych oprawkach, skórzane pantofle na niskim obcasie, elegancki kostium, ale w nieco zbyt krzykliwym kolorze, ciężki, ale starannie nałożony makijaż, biżuteria z pereł, na pierwszy rzut oka wysokiej klasy, ale bardziej pasująca do bankietu niż zwyczajnego wyjścia do miasta... Elegantka po sześćdziesiątce, która ma bardzo dużo kasy i trochę zbyt ostentacyjnie to pokazuje, ale podkręcona tak na 15%, nie 150.

Zachowaniem nadrabiała wszystkie straty wyglądowe w kategorii "Nie Wiesz, Jak Ważną Suką Jestem". Gęba jej się nie zamykała.

To skandal, że trzeba tyle czekać, żeby tylko coś załatwić w BIBLOTECE (sic!). Nic dziwnego, że dzisiaj nikt nie chce tam przychodzić!
To skandal, że w kolejce trzeba stać, nie ma żadnych krzeseł! Ona jest na emeryturze, ją nogi bolą!
To bezczelność, że nie ma żadnego dozownika z wodą! Jest lipiec, tutaj się wchodzi prosto z ulicy, jest kurz z książek, ONA MA ZAKURZONE GARDŁO! (Chłopak za mną szepnął, że szkoda, że nie zalane betonem).
KTOŚ powinien już podejść i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy!
I to jest skandal, że ona musi za każdym razem podawać kartę, a jak ktoś podejrzy, jak się nazywa? Co oddaje i wypożycza też widać! Ona sobie nie życzy, żeby ktoś widział, co czyta! (Cały ten jęczący monolog dzielnie wygłaszała w powietrze).
W ogóle to kto to widział, żeby w bibliotece nie było żadnych perfum do pomieszczeń. Śmierdzi starym papierem!
Ona ma POWAŻNE LEKTURY, a musi czekać, aż jakaś siksa (właśnie tego słowa użyła!) weźmie sobie romansidło.
W normalnym kraju to byłoby nie do pomyślenia, że nie ma specjalnej obsługi VIP. (To powiedziała już ewidentnie do bibliotekarek, bo była pierwsza w kolejce).

W tym momencie nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Błąd, znalazłam się na celowniku.
- A TY SIĘ Z CZEGO ŚMIEJESZ, CO? TU JEST BIBLOTEKA (sic!), TU MA BYĆ SPOKÓJ!
Co mogę powiedzieć... Nie lubię, kiedy się mnie drażni.
- Powiedziałabym, z czego się śmieję, ale z plebsem nie mam zwyczaju rozmawiać.

Widziałam po czerwieniejącej twarzy i ogromniejących oczach, że przerabia w sobie moją bezczelność i kumuluje ciśnienie do wybuchu. Nie dała rady, bo zawołano ją do obsługi, więc tylko fuknęła na mnie wyniośle przez nos i zaczęła wyżywać się na bibliotekarce - że musiała tyle czekać w kolejce na coś, bezczelność! Że musiała tu iść, a nie mogła oddać w dowolnej filii, tej blisko domu (to tłumaczyłoby, dlaczego jej wcześniej nie widziałam w okolicy), to całkowity brak podejścia do klienta! Że nie można zamówić nikogo z biblioteki, żeby odebrał książki z domu! ONA JEST PRZYZWYCZAJONA DO ZUPEŁNIE INNEGO STANDARDU OBSŁUGI!

Oddała, co miała, polamentowała, że musi iść sama sobie zdjąć z regału, co chciała wypożyczyć (TO CHYBA ZROZUMIAŁE, ŻE SKORO WZIĘŁAM DRUGI TOM, TO BĘDĘ CHCIAŁA WYPOŻYCZYĆ TRZECI! DLACZEGO WSZYSCY TUTAJ ROBIĄ PROBLEMY?) i powędrowała w głąb regałów. A po chwili ja za nią.

I oczom moim ukazała się scena z teatru jednego aktora - arcyjurorka "Projektu Dama”, czy jak się ten telewizyjny szmatławiec nazywa, postanowiła ulżyć swojemu ramieniu i z przepastnej torebki zaczęła pakować za książki papierki po cukierkach, zgniecione chusteczki, opakowanie po wafelku i jakieś inne śmieci. Zobaczyłam to, wzięłam głęboki wdech i, starając się naśladować jej pretensjonalną manierę, zadudniłam: TO SKANDAL, ŻE JAKIEŚ POSPÓLSTWO PCHA SWOJE ŚMIECI NA PÓŁKI! TO JEST BIBLIOTEKA (z naciskiem na "i"), TUTAJ MA BYĆ PORZĄDEK! NIEKTÓRZY WSZĘDZIE MUSZĄ PRZYNIEŚĆ SWÓJ CHLEW!

Obejrzała się na mnie, zacisnęła szczęki, warknęła "zamknij ryj!" i odtruchtała do wyjścia. Pewnie bez książek, bo bramka nie zadzwoniła.

Śmieci już nie zabrała, widać to skandal, że nikt ich za nią nie zapakował na wynos.

szlachta (już) nie pracuje

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (208)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…