Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82910

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Poprzedni mój wpis, został zarchiwizowany, bo otrzymał sporo ujemnych punktów. Przeredagowałem go tak, żeby był bardziej czytelny dla laika, i bardziej oddawał na czym polega piekielność. Dodatkowe komentarze dodałem w nawiasach.
---------------
Zmagań z służbami ratowniczymi ciąg dalszy.

Jaka jest ostatnio pogoda, każdy widzi. Ukrop, żal nie spędzić w wodzie lub nad wodą. Tym bardziej że w tym roku nadrabiam zaległości z zeszłego. Jeszcze ciemno trzydzieści pociąg i heja nad spore jezioro. O 9.00, kajak nadmuchany, zasztauowany, gotowy do wypłynięcia.

(Nie jest to kajak zabawka, tylko pneumatyk którego używa się na spływach do długościach tysięcy kilometrów. Sztauowanie oznacza takie rozmieszczenie ładunku, że jest on zabezpieczony przed przesunięciem w każdych warunkach)

Sielanka. Opalanie, wiosłowanie, trochę pływania wokół kajaka. Ponieważ nie lubię tłumu, trzymam się raczej środka jeziora.
(Pływam na tyle dobrze, że mógłbym nawet wrócić do brzegu - 2km, ciągnąc ten kajak za sobą)

Jak już zaspokoiłem pierwszy głód pływania - pora coś przekąsić. Tu słowo wyjaśnienia, to że kajak jest dmuchany nie oznacza że jest niewywrotny. Żeby mi nie chybotał na jeziorze, zrobiłem dryfkotwę. Składane wiadro, pomarańczowy bojrep, i kilka metrów linki. Po zarzuceniu, kajak prawie stoi w miejscu mimo wiatru i zawsze jest dziobem do fali.

(Dryfkotwa, to rodzaj spadochronu zawieszonego w wodzie przed łodzią. Na wietrze, łódź dryfuje szybciej, dryfkotwa wolniej, przez co łódź ustawia się dziobem do fali, i jest mniejsze ryzyko wywrotki. Bojrep w tym przypadku, to pływak który utrzymuje dryfkotwę na określonej głębokości - około metra pod wodą w tym przypadku. Wygląda jak piłka basebalowa o długości ok 30cm i jest rażówiaście pomarańczowy z dwiema taśmami odblaskowymi klasy SOLAS)


Dziamam kanapki. I nagle słyszę wrrrrrr. I widzę woprówkę hamującą bokiem obok mnie i to z pełnej prędkości. No tak, jest dobrze po 11, bliżej 12, chłopaki zaczęli pracę.

(Na pływaniu patrolowym, pływa się na małej mocy. Kultura na wodzie wymaga by do jednostki podchodzić od dziobu lub lewej burty-nie jest to ujęte w przepisach, ale taki zwyczaj. Natomiast chłopaki zrobili podejście ratunkowe. Maksymalny ciąg i prędkość, kilka metrów przed celem, maksymalne wychylenie steru - i jednostka efektownie leci bokiem. Stosowane przy dojściu do tonącego, tak żeby go mieć na burcie albo rufie, bo tam łatwiej go wyciągać)

Gość na jednostce wyciąga megafon! (na dystansie 5-7m) i krzyczy: Założyć kamizelkę!!

Pozwoliłem sobie zignorować.

(Opcją było że powiem spier**j. Ani mi on kuzyn, ani brat, brudzia razem nie piliśmy, a ton rozkazujący może stosować wśród znajomych.
Nie było żadnego powodu żebym kamizelkę miał na sobie. Pływam dobrze i już to wystarcza żeby w świetle przepisów zostawić ją na pokładzie. Dodatkowo mam kilka patentów na prowadzenie jednostek i dzięki temu nawet moi załoganci mogą pływać bez kamizelek.
Przy temp 30+ dodatkowa izolacja na grzbiecie to żadna przyjemność)

Podpłynął bliżej i drze japę coraz głośniej. Coś tam o mandatach wspomina, każe wracać do brzegu.

(WOPR nie może nakazać powrotu do brzegu poza kąpieliskiem. Nie może wystawiać mandatów. Nie ma prawa do legitymowania na wodzie, ani sprawdzania wyposażenia łodzi. Jeżeli są pewni swego - mogą wezwać Policję i to ona może te wszystkie rzeczy zrobić)


Pewnie wszystko skończyłoby się na pokrzykiwniu, gdyby nie to że postanowili zwrócić moją uwagę, poprzez zrobienie kółka wokół kajaka.
(Tak to przynajmniej wyglądało, patrząc po wychyleniu kolumny silnika, w trakcie przejścia przed dziobem, nadal była ustawiona jakieś 30 stopni na ich lewa burtę.)

No i śruba zaplątała się im w linkę od dryfkotwy. Wiadro poszło w piguły, w końcu to brezent, linka elegancko się owinęła na wale, mną trochę szarpnęło a oni stoją.
Tyle bluzgów to dawno nie słyszałem. Odknagowałem linkę, trudno na straty, powiedziałem im dobitnie co o nich sądzę. Dodałem że wstyd przynoszą służbie, i żeby generalnie się odemnie odstosunkowali.

(Chłopaka poniosła dana mu władza, i przepłynął przed dziobem nie zwracając uwagi na bojrep, który był jakieś 10m przed dziobem. Młody prawdopodobnie nie wiedział nawet co to. Lina nawinęła się na śrubę i ją zablokowała. Wtedy klin który jest w niej umieszczony został ścięty, i wał pędny stracił połączenie ze śrubą. Każdy silnik ma takie zabezpieczenie.
Panowie na woprówce naruszyli przepisy prawa drogi. Jednostka na silniku ma zachować bezpieczną odległość od jednostki na żaglach, wiosłach lub położonej w dryfie. Zerwanie kotwicy, kotwicy martwej lub dryfkotwy, jest traktowane jak wypadek zarówno w ruchu śródlądowym jak i morskim. I jest karalne - na dzień dobry 500pln.
Odknagowanie, to odczepienie liny od knagi czyli takiego specyficznego uchwytu na pokładzie.
)

Odpłynęli na wiosłach.

(Nie mieli innego wyjścia, śruba luźna, dodatkowo nawinięte ie wleczone na niej kilka metrów liny)

Ludzie, co się dzieje z tą służbą? Z roku na rok jest coraz gorzej. Z łapanki ich biorą? Rozumiem młodość, hormony i poczucie misji, ale karwa jakiś poziom zachowań obowiązuje.

(Byłem czynnym ratownikiem przez wiele sezonów. Na wszystkich kursach instruktorzy bili do łba : wiedza, zdecydowanie i kultura. Na egzaminie teoretycznym, za nieznajomość paragrafu, wyposażenia apteczki, czy ilości kibli na kąpielisku stałym, dostawało się karną rundę 800m dowolnym-na przypomnienie.
Tak samo nam tłukli do łba, że ratownictwo to praca i służba, a nie lans i władza).

jezioro

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (43)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…