Weganie. Niby tylko sposób odżywiania, a jednak stan umysłu.
Do tej pory nie przeszkadzali mi, troszkę bawiły mnie memy o nich, generalnie nie miałam z nimi problemu.
Sama kiedyś ze względów ideologicznych byłam wegetarianką przez jakieś 2 lata, więc rozumiem że można czegoś nie jeść z jakiegoś powodu.
Zmieniłam zdanie, weganizm niszczy mózg.
Powód 1: Pierwsza Komunia córki. Impreza rodzinna, wiadomo. Siostra męża i jej facet to weganie. Zamówiliśmy im z knajpy wegańskiej pełne menu, ale firma trochę się spóźniała. Proponuję chociaż buraczki na ciepło czy coś z tych "koszernych" rzeczy.
Nie, oni wolą siedzieć głodni, bo UWAGA: buraczki mogły być mieszane łyżką, której wcześniej ktoś używał do mieszania zupy.
Serio?
Ta sama parka doprowadzała nas do szału, przyjeżdżając do naszego miasta w odwiedziny i - mimo naszych sugestii co do lokalizacji hotelu - wybierali takie miejsca że godzina w korku żeby do nich dojechać i brak miejsc parkingowych. Otóż wiedzieli że dla nas to niekomfortowe, ale kierowali się bliskością wegańskich knajp
Noż...
Przykład 2: Kolega z pracy. Jeszcze parę miesięcy temu bardzo super koleś. Na firmowym czacie często wrzucał różne zabawne rzeczy, żartował, tym bardziej w realu. Jakiś czas temu został weganem.
Od tej pory jego aktywność na czacie to wrzucanie newsów i memów promujących weganizm, a ośmieszających mięsożerców.
Ostatnio już nawet lodówkę w kuchni zaczął oklejać wydrukowanymi memami...
Już z nami tak ochoczo nie rozmawia jak się mijamy, a jeśli już, to da się wyczuć poczucie pewnej wyższości i lekką pogardę dla naszej ignorancji.
Jest taka stara maksyma: jesteś tym co jesz. Cóż, najwyraźniej jak się żywi trawą, to się ma siano w głowie...
Do tej pory nie przeszkadzali mi, troszkę bawiły mnie memy o nich, generalnie nie miałam z nimi problemu.
Sama kiedyś ze względów ideologicznych byłam wegetarianką przez jakieś 2 lata, więc rozumiem że można czegoś nie jeść z jakiegoś powodu.
Zmieniłam zdanie, weganizm niszczy mózg.
Powód 1: Pierwsza Komunia córki. Impreza rodzinna, wiadomo. Siostra męża i jej facet to weganie. Zamówiliśmy im z knajpy wegańskiej pełne menu, ale firma trochę się spóźniała. Proponuję chociaż buraczki na ciepło czy coś z tych "koszernych" rzeczy.
Nie, oni wolą siedzieć głodni, bo UWAGA: buraczki mogły być mieszane łyżką, której wcześniej ktoś używał do mieszania zupy.
Serio?
Ta sama parka doprowadzała nas do szału, przyjeżdżając do naszego miasta w odwiedziny i - mimo naszych sugestii co do lokalizacji hotelu - wybierali takie miejsca że godzina w korku żeby do nich dojechać i brak miejsc parkingowych. Otóż wiedzieli że dla nas to niekomfortowe, ale kierowali się bliskością wegańskich knajp
Noż...
Przykład 2: Kolega z pracy. Jeszcze parę miesięcy temu bardzo super koleś. Na firmowym czacie często wrzucał różne zabawne rzeczy, żartował, tym bardziej w realu. Jakiś czas temu został weganem.
Od tej pory jego aktywność na czacie to wrzucanie newsów i memów promujących weganizm, a ośmieszających mięsożerców.
Ostatnio już nawet lodówkę w kuchni zaczął oklejać wydrukowanymi memami...
Już z nami tak ochoczo nie rozmawia jak się mijamy, a jeśli już, to da się wyczuć poczucie pewnej wyższości i lekką pogardę dla naszej ignorancji.
Jest taka stara maksyma: jesteś tym co jesz. Cóż, najwyraźniej jak się żywi trawą, to się ma siano w głowie...
Ocena:
169
(213)
Komentarze