Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83263

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielnym systemie informatycznym, samoistnie zmieniającym dane we wnioskach obywateli.

Nie jestem beneficjentem żadnych 500+, zasiłków itd. Dlatego ucieszyłam się, że chociaż te 300+ dostanę na wyprawkę córki do szkoły.
Już na początku akcji złożyłam e-wniosek, za pomocą profilu zaufanego, więc zgodnie z przepisami powinnam dostać świadczenie najpóźniej 30.09.
Niestety najpierw okazało się że "system" zaciągnął sobie dane adresowe nieaktualne od 15 lat. Nie wiem jakim cudem, meldunek mam gdzieś indziej, najgorzej że nie umiałam tego ręcznie zmienić.

No nic, po godzinie kopania się z koniem/systemem, puściłam wniosek z tym adresem (inne miasto niż od lat mieszkam), po czym telefonicznie sprostowałam sprawę. Po jakimś czasie (początek sierpnia) otrzymałam list z rodzimego urzędu, z potwierdzeniem, że wniosek został przekazany do urzędu właściwego do obecnego zamieszkania.
Ufff... Ale po dwóch kolejnych tygodniach, kiedy to wciąż nie dostałam nawet potwierdzenia, że wniosek został przez tutejszy urząd zaakceptowany, zadzwoniłam do nich.
I tu zaczyna się śmiesznie.

Pani stwierdza, że mojego wniosku nie ma. No to znowu telefon do urzędu z miasta rodzinnego.
Na pewno wysłali.
I tak sobie dzwoniłam do jednych i drugich, ostatecznie po kilku godzinach tej zabawy urzędniczka ze stołecznego urzędu w końcu odnalazła mój wniosek.
Ta-dam!
Przy okazji zaczęła wyliczać ile to świadczeń otrzymuję.
Że what? (Jak wspomniałam nic nie dostaję poza tym wyprawkowym).

W tym momencie przypomniało mi się, że w przychodni kiedyś rejestratorka wspomniała, że mają w systemie drugą osobę o identycznym imieniu i nazwisku.
Poprosiłam więc urzędniczkę o dodatkową weryfikację przez PESEL.
Miałam rację - to co znalazła, to wniosek "tej drugiej".
Poprosiłam więc o zwrócenie uwagi czy im się nasze wnioski nie pomieszały, no i dalej, za radą urzędniczki, cierpliwie czekałam.
Do dzisiaj.

Wczoraj minął ustawowy termin wypłaty świadczenia, a ja wciąż ani decyzji o przyznaniu, ani kasy.
Dzwonię więc do stołecznego (Bemowo) urzędu i pytam grzecznie co się dzieje.
Pani po sprawdzeniu moich danych z oburzeniem:
- Ale przecież wypłaciliśmy!
Ja: - Nie wiem komu, ale mi na pewno nie...

Po sprawdzeniu nr konta, pani zamilkła na dłużej i słabym głosem stwierdziła, że zaraz oddzwoni. Po oddzwonieniu usłyszałam że:
SYSTEM SOBIE POBRAŁ INNY NUMER KONTA, PEWNIE TEN CO PANI NA NIEGO BECIKOWE DOSTAŁA.
Noszzz k....
Ale drążę dalej, poprosiłam o cztery ostatnie cyfry tego nr konta.
Becikowe pobierał mąż na swoje konto.
Jego konto ma inne ostatnie cztery cyfry.
Konta nie zmieniał od czasów studenckich.

Sprawdziłam też swój wniosek. Może tak jak stary adres, zaciągnęło skądś moje stare konto, a ja byłam gapa że nie sprawdziłam?
Nie. We wniosku jest moje, aktualnie używane konto.

Co dalej usłyszałam od urzędniczki? Że teraz muszę czekać, bo SYSTEM ma odhaczone jako wypłacone, i dopóki nie odzyskają moich 300 zł, ja ich nie zobaczę.

Swoją drogą ciekawe, system odhaczył jako wypłacone, a decyzji o przyznaniu dalej nie ma.
Ciekawe prawda?

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (188)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…