Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8329

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałam w tedy ok 14 lat, ubrałam się na granatowo i poszłam wtedy do tak zwanego 'Alberta'. Stoję przy cukrach, kisielach, kaszach i innych takich. Zastanawiam się nad wyborem galaretki i podchodzi do mnie starsza pani.[J]a i [P]ani
P: Przepraszam panią, nie wie pani gdzie jest kasza, bo ja okularów nie wzięłam, a pracownica (wskazuje na mnie) tu stoi, to pomyślałam że się spytam, bym znowu jakiegoś świństwa nie kupiła.
J.(zatkało mnie ale odpowiadam grzecznie) Przepraszam, ale ja tu nie pracuje. Ale kasza jest za panią.
P: aha, jak tu nie pracujesz( pełne oburzenie) przecież widzę, że jesteś na granatowo ubrana.
j: Lubie ten kolor, a jak już mówiłam kasza jest za panią(nie wiem jak mi się udało zachować spokój)
P; No jak pani tu pracuje, to powie mi pani która jest gryczana.
J: (ja zdębiałam, wyglądała na kobietę która nie odpuści.) Proszę Pani ja tu nie pracuje i się śpiesze
P: Boże mój, jakie nie wychowane dzisiaj. Smarkulo podaj mi kaszę gryczaną, bo jak nie, to doniosę do twoich przełożonych.
J:(odwróciłam się i wzięłam gryczaną i jej podałam) Pisze jak byk że to gryczana, proszę ją zabrać na koszt sklepu i mi głowy nie zawracać.
Ona ucieszona, szybkim jak na swój wiek krokiem, pobiegła do wyjścia, a ja zabrałam galaretki i poszłam do kasy. Jej mina była bezcenna kiedy ją ochroniarze złapali. Ale ile można powtarzać komuś że się nie jest sprzedawcą.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 781 (947)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…