zarchiwizowany
Skomentuj
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Kolejna historia z pracy, tym razem jednak bardzo skomplikowana i dość wyjątkowa.
Nie raz, nie tylko na tej stronie, wspominałem, że za mało zarabiam. Sprawa jest taka, że niemal cała hala stoi za mną murem i również uważa, że za mało zarabiam. W sumie tylko dla tego tak często to piszę.
Ostatnio się zdziwiłem, bo wyszło na to, że Kierownik, uważany za kawał chama i resztę ch00ja, załatwiał mi podwyżkę. To ten sam co latał by sprzątać na ISO. Wiem od Majstra i brygadzistów, że były rozmowy w mojej sprawie z Dyrektorem, bo On i "góra" generalnie są przeciwni. Stawiał bym, że ze względu na mojego pecha, przez co już nie dostanę podwyżki.
Rozmowy o podwyżkę pyły 2-3 tygodnie temu, a w tym tygodniu podpadłem... ZNOWU. Środa, wszystkie projekty pokończone, nowe jeżeli są, jeszcze materiał nie przyjechał... Stoimy. Wygląda to mniej więcej, że robimy fuchy dla kierowników, dyrektorów, na cele społeczne i sobie. Pracy raczej mało, ścisłych brygad nie ma, więc kręcę się od jednego do drugiego i pomagam jak mogę. Cały dzień tak chodzę, telefon leży spokojnie w kieszeni. Gdy sprawdzałem godzinę i odczytywałem SMS-a Dyrektor wyrósł jak spod ziemi i kazał mi iść do majstra by odpisał godziny... Fajnie. Na tym właśnie polega mój pech, robotę robię i podpadam...
Dodatkowo w piątek zawołali mnie by pospawać fuchę dla Dyrektora. Spawam, ale i ja i Monter, który to robił mieliśmy zły humor. Pokłóciliśmy się i mnie pogonili bo "ZA MOCNO SPAWAM" (naprężenie i deformacje, których w tym wypadku NIE DA SIĘ uniknąć). To już mój domysł, ale mogli mnie podkablować. Twierdzę tak, bo dowiedziałem się od Majstra, że z Kierownikiem zostali wezwani do Dyrektora w mojej sprawie... Tak, Tak nic nie robię, może poza siedzeniem z telefonem...
Pomijam sytuacje, kiedy telefon autentycznie mi służy jako pomoc w pracy (kalkulator, instrukcje maszyn, zdjęcia), nie korzystam z niego za dużo. Oczywiście podpadnięcie za telefon czy stanie jest normą, co jest moim zezowatym szczęściem.
Nie raz, nie tylko na tej stronie, wspominałem, że za mało zarabiam. Sprawa jest taka, że niemal cała hala stoi za mną murem i również uważa, że za mało zarabiam. W sumie tylko dla tego tak często to piszę.
Ostatnio się zdziwiłem, bo wyszło na to, że Kierownik, uważany za kawał chama i resztę ch00ja, załatwiał mi podwyżkę. To ten sam co latał by sprzątać na ISO. Wiem od Majstra i brygadzistów, że były rozmowy w mojej sprawie z Dyrektorem, bo On i "góra" generalnie są przeciwni. Stawiał bym, że ze względu na mojego pecha, przez co już nie dostanę podwyżki.
Rozmowy o podwyżkę pyły 2-3 tygodnie temu, a w tym tygodniu podpadłem... ZNOWU. Środa, wszystkie projekty pokończone, nowe jeżeli są, jeszcze materiał nie przyjechał... Stoimy. Wygląda to mniej więcej, że robimy fuchy dla kierowników, dyrektorów, na cele społeczne i sobie. Pracy raczej mało, ścisłych brygad nie ma, więc kręcę się od jednego do drugiego i pomagam jak mogę. Cały dzień tak chodzę, telefon leży spokojnie w kieszeni. Gdy sprawdzałem godzinę i odczytywałem SMS-a Dyrektor wyrósł jak spod ziemi i kazał mi iść do majstra by odpisał godziny... Fajnie. Na tym właśnie polega mój pech, robotę robię i podpadam...
Dodatkowo w piątek zawołali mnie by pospawać fuchę dla Dyrektora. Spawam, ale i ja i Monter, który to robił mieliśmy zły humor. Pokłóciliśmy się i mnie pogonili bo "ZA MOCNO SPAWAM" (naprężenie i deformacje, których w tym wypadku NIE DA SIĘ uniknąć). To już mój domysł, ale mogli mnie podkablować. Twierdzę tak, bo dowiedziałem się od Majstra, że z Kierownikiem zostali wezwani do Dyrektora w mojej sprawie... Tak, Tak nic nie robię, może poza siedzeniem z telefonem...
Pomijam sytuacje, kiedy telefon autentycznie mi służy jako pomoc w pracy (kalkulator, instrukcje maszyn, zdjęcia), nie korzystam z niego za dużo. Oczywiście podpadnięcie za telefon czy stanie jest normą, co jest moim zezowatym szczęściem.
praca
Ocena:
-3
(25)
Komentarze