Zakupy w popularnym sklepie z owadem w logo, ostatnio znanym ze świetnych akcji marketingowych.
Popołudnie, a więc kolejki ogromne, tłum zmęczonych po pracy ludzi. Zrobiłam szybkie zakupy, ustawiam się w najkrótszą kolejkę i odliczam czas do powrotu do domu. Przede mną dwie osoby i raptownie zastój. Zainteresowana zaczynam przysłuchiwać się rozmowie.
Okazało się, że klient zbiera naklejki żeby uzyskać maskotkę. Do upragnionej kwoty 40 zł(uprawniającej do odbioru naklejki) zabrakło 4 zł. Wobec tego klient postanawia coś dokupić. I nie zamierza kupować byle czego. Otóż klient wychodzi z kolejki i powolnym korkiem udaje się w głąb sklepu poszukując czegoś co mu się przyda, i pozwoli na otrzymanie upragnionej naklejki.
Ludzie w kolejce najpierw osłupieli, a potem zaczęli słusznie wykazywać swoje niezadowolenie. Kolejki do kas obok idą prężnie, a my stoimy i czekamy na piekielnego Pana.
Wrócił po ponad 10 minutach, a na wszelkie negatywne komentarze stwierdził, że "to jego prawo kupować co mu się żywnie podoba".
Może i jego prawo, ale tamowanie kolejki dla własnego widzimisię w godzinach szczytu to piekielność i zwykłe buractwo. Zrozumiałabym, gdyby czegoś zapomniał i wyskoczył na chwilę. Ale spacerek po sklepie i nie patrzenie na innych wzbudza moje oburzenie.
Popołudnie, a więc kolejki ogromne, tłum zmęczonych po pracy ludzi. Zrobiłam szybkie zakupy, ustawiam się w najkrótszą kolejkę i odliczam czas do powrotu do domu. Przede mną dwie osoby i raptownie zastój. Zainteresowana zaczynam przysłuchiwać się rozmowie.
Okazało się, że klient zbiera naklejki żeby uzyskać maskotkę. Do upragnionej kwoty 40 zł(uprawniającej do odbioru naklejki) zabrakło 4 zł. Wobec tego klient postanawia coś dokupić. I nie zamierza kupować byle czego. Otóż klient wychodzi z kolejki i powolnym korkiem udaje się w głąb sklepu poszukując czegoś co mu się przyda, i pozwoli na otrzymanie upragnionej naklejki.
Ludzie w kolejce najpierw osłupieli, a potem zaczęli słusznie wykazywać swoje niezadowolenie. Kolejki do kas obok idą prężnie, a my stoimy i czekamy na piekielnego Pana.
Wrócił po ponad 10 minutach, a na wszelkie negatywne komentarze stwierdził, że "to jego prawo kupować co mu się żywnie podoba".
Może i jego prawo, ale tamowanie kolejki dla własnego widzimisię w godzinach szczytu to piekielność i zwykłe buractwo. Zrozumiałabym, gdyby czegoś zapomniał i wyskoczył na chwilę. Ale spacerek po sklepie i nie patrzenie na innych wzbudza moje oburzenie.
sklepy
Ocena:
147
(167)
Komentarze