Polskie urzędy tak piękne.
Ostatnio, zmuszona okolicznościami musiałam złożyć wniosek o wydanie decyzji (nieistotne jakiej). Troszkę było z tym papierologii, masa załączników, ale dzielnie wszystko ogarnęłam tak jak Pani urzędniczka prosiła i jak było wskazane na stronie.
Dostaję wczoraj telefon, że brak jednego zaświadczenia. Niemożliwe, ale skoro trzeba dowieźć to dowiozę. Z samego rana pędzę i idę do pokoju, załóżmy 203, gdzie wcześniej składałam papiery. Tłumaczę co i jak i słyszę:
- Ale to trzeba do 305.
Idę więc, stoję w kolejce. Gdy przychodzi czas na mnie, wyłuszczam sprawę i słyszę.
- Ale tym zajmuje się Maryśka, pokój 410.
Idę, kolejna kolejka. Wchodzę i mówię jak sprawa się ma. Pani Marysia zaskoczona i mówi, że przecież to 203 tym się zajmuje. Wobec tego mówię jak wygląda moja pielgrzymka po urzędzie. Pani Marysia idzie ze mną. Tam staję znów przed Paniami urzędniczkami. Słuchają, zastanawiają się i nagle jedna mówi.
- No tak, przypominam sobie.
Bierze moją teczkę z szafy, patrzy, a tam wszystko jak trzeba. Stoję czerwona i wkurzona. Pytam się po co to wszystko było. Na co słyszę odpowiedź.
- Widocznie się pomyliłam.
A ja spędziłam godzinę na łażeniu od pokoju do pokoju.
Aż przypomina się znany skecz o urzędzie.
Ostatnio, zmuszona okolicznościami musiałam złożyć wniosek o wydanie decyzji (nieistotne jakiej). Troszkę było z tym papierologii, masa załączników, ale dzielnie wszystko ogarnęłam tak jak Pani urzędniczka prosiła i jak było wskazane na stronie.
Dostaję wczoraj telefon, że brak jednego zaświadczenia. Niemożliwe, ale skoro trzeba dowieźć to dowiozę. Z samego rana pędzę i idę do pokoju, załóżmy 203, gdzie wcześniej składałam papiery. Tłumaczę co i jak i słyszę:
- Ale to trzeba do 305.
Idę więc, stoję w kolejce. Gdy przychodzi czas na mnie, wyłuszczam sprawę i słyszę.
- Ale tym zajmuje się Maryśka, pokój 410.
Idę, kolejna kolejka. Wchodzę i mówię jak sprawa się ma. Pani Marysia zaskoczona i mówi, że przecież to 203 tym się zajmuje. Wobec tego mówię jak wygląda moja pielgrzymka po urzędzie. Pani Marysia idzie ze mną. Tam staję znów przed Paniami urzędniczkami. Słuchają, zastanawiają się i nagle jedna mówi.
- No tak, przypominam sobie.
Bierze moją teczkę z szafy, patrzy, a tam wszystko jak trzeba. Stoję czerwona i wkurzona. Pytam się po co to wszystko było. Na co słyszę odpowiedź.
- Widocznie się pomyliłam.
A ja spędziłam godzinę na łażeniu od pokoju do pokoju.
Aż przypomina się znany skecz o urzędzie.
urzędy czwartek rano
Ocena:
173
(187)
Komentarze