Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83802

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałam konto oszczędnościowe w banku Y, założone przez dziadków i przez nich zasilone. Dziadkowie mieli tam także swoje zwykłe konta. Zawsze byli obsługiwani w banku Y przez jedną panią. Pani zawsze miła, uśmiechnięta.
Ja posiadałam zwykłe konto w banku X i z niego korzystam do dziś.

Pewnego dnia postanowiłam pobrać połowę kwoty z konta w banku Y i przelać ją na konto w banku X. Trafiłam akurat na wyżej wspomnianą panią.
Poinformowałam ją przy okazji, że w kolejnym miesiącu pobiorę pozostałe pieniądze i konto będę zamykać.
Pani była bardzo zasmucona tym faktem. Nawet trochę za bardzo.
Wręcz odniosłam dziwne wrażenie, że ona uważa, że te pieniądze mi się nie należą (nigdy jej nie lubiłam i był to jeden z powodów zamknięcia tam konta).
Chwilę namawiała mnie, abym konta nie zamykała, po czym zaproponowała otwarcie zwykłego konta.
Grzecznie odmówiłam. Po pięciu minutach zaczęłam odmawiać już coraz bardziej zniecierpliwiona. Wyszłam z pracy na chwilę, żeby załatwić swoją sprawę, a minuty lecą. Po 10 minutach telefon z pracy zaczął się urywać, musiałam szybko wracać, więc powiedziałam, że muszę się zastanowić.
Pani zaproponowała, że ona przygotuje dokumenty, i za miesiąc, jak się zdecyduję, to je podpiszę, a jak nie, to nie. Ale mimo wszystko poleca. Ok, ok, po czym wychodzę.

Wracam po miesiącu do banku Y. Znowu ta sama pani (jak pech to pech). Zamknęłam konto oszczędnościowe, po czym pani wyciąga dokumenty do podpisania w celu otwarcia nowego konta. Poinformowałam panią, że jednak nie jestem zainteresowana, nie potrzebuję tego konta i nie będę go otwierać.
Jak ona się zdenerwowała! "Tak się nie robi!", "bardzo nieładnie!".
Ona poświęciła swój czas! Ja teraz MUSZĘ te dokumenty podpisać!

W pewnym momencie podniosła głos o jeden ton, ale szybko się zreflektowała. Nawet wspomniała, że tyle lat opiekowała się kontami dziadków, a ja teraz takie rzeczy robię... Ostatecznie zaproponowała, abym konto otworzyła i od razu zamknęła.
Konta nie otworzyłam, w końcu miesiąc wcześniej mówiła, że nie muszę ich podpisywać. Zresztą wychodzę z założenia, że nic nie muszę, dopóki się nie podpiszę.

bank

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 196 (214)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…