Krótko i na temat: pomagałem dzisiaj pewnej fundacji w zbiórce pieniędzy. Gdzie piekielne sytuacje? Są dwie:
1: PANI ORGANIZATORKA
Każdy, kto się zgłosił, najpierw przychodził do niej po rzeczy. Tak zrobiłem i ja. Dostałem puszkę, koszulkę, identyfikator i polecenie, gdzie się udać. 15 min. po dotarciu na miejsce przychodzi kolejna dwójka wolontariuszy, po kolejnych pięciu minutach następna i tak dalej. Jak się okazało, wszyscy wolontariusze (a niemało ich było) zostali wysłani w to samo miejsce. Może mało piekielne, ale denerwuje, kiedy co chwilę podchodzą do ciebie i pytają, co w takim razie zrobić.
2: WOLONTARIUSZ DRUCIK
Tutaj nie ma co się rozpisywać. Po jakichś 3 godzinach podchodzi do mnie inny wolontariusz i pyta, czy chcę, żeby mi otworzył puszkę, ponieważ ma przy sobie drut, a ze swojej już wyciągnął wszystkie banknoty. I co dziwne, zrobi to tylko tylko za połowę zawartości!
KURTYNA
1: PANI ORGANIZATORKA
Każdy, kto się zgłosił, najpierw przychodził do niej po rzeczy. Tak zrobiłem i ja. Dostałem puszkę, koszulkę, identyfikator i polecenie, gdzie się udać. 15 min. po dotarciu na miejsce przychodzi kolejna dwójka wolontariuszy, po kolejnych pięciu minutach następna i tak dalej. Jak się okazało, wszyscy wolontariusze (a niemało ich było) zostali wysłani w to samo miejsce. Może mało piekielne, ale denerwuje, kiedy co chwilę podchodzą do ciebie i pytają, co w takim razie zrobić.
2: WOLONTARIUSZ DRUCIK
Tutaj nie ma co się rozpisywać. Po jakichś 3 godzinach podchodzi do mnie inny wolontariusz i pyta, czy chcę, żeby mi otworzył puszkę, ponieważ ma przy sobie drut, a ze swojej już wyciągnął wszystkie banknoty. I co dziwne, zrobi to tylko tylko za połowę zawartości!
KURTYNA
wolontariat
Ocena:
102
(136)
Komentarze