Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#8390

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pracuję w jednym z marketów budowlanych na południu Polski. Pewnego dnia podjeżdża do nas klient tak na oko po 70-tce na takim elektrycznym wózku dla starszych osób, z przodu kierownica, na niej koszyk. Pyta się o elektryczną piłkę do podcinania gałęzi. W sprzedaży mieliśmy jeden model. Klient zakupił owy sprzęt i jeszcze przez około godzinę kręcił się po dziale. Najdłużej oglądał ostrza zapasowe do wcześniej wspomnianej piłki. Nic dziwnego.
Na następny dzień klient pojawił się znowu. Zaczepił kolegę, aby mu ostrze założyć, bo on nie potrafi. Razem z kolegą udał się na dział Serwis - tam takie rzeczy się zalatwia. Później widzimy, że razem z tą piłką w koszyku wjeżdża znowu na dział. Ogląda znowu ostrza, grzecznie pyta o ostrza do metalu do tejże maszynki. W koncu zakupił ołówek techniczny za ok. 1,50. Nie minęła minuta, u kolegi odzywa się telefon przenośny. Dzwoni kasjerka, że pan w pudełku ma ostrze i twierdzi, że zakupił je w dzień wcześniej. Jako, że charakterystyczny klient, wszyscyśmy go zapamiętali. (K)olega pyta się się nas, czy coś wiemy na ten temat. Nikt nic nie wie.
(K): (J)ózek, czy jak zakładałeś mu ostrze to miał coś jeszcze w pudełku?
(J): Nic a nic tam nie widziałem.
Szybkie sprawdzenie stanu i fakt, brakuje jednego ostrza. Telefon na monitoring i jest. Pan wkłada do pudełka skradziony towar.
Jego tłumaczenie: Maszynka za droga, brakło na zapasowe ostrze.

Szkoda, bo klient sprawiał wrażenie naprawdę miłego staruszka.

Market budowlany

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 113 (191)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…