Nie warto być życzliwym człowiekiem.
Mieszkam na pograniczu Parku Krajobrazowego Gór Sowich. W wiosce X.
Niedaleko naszego domu jest jeden budynek "socjalny" i jeszcze jeden dom.
Żeby bardziej zobrazować Wam położenie - budynek, dom i nasz dom są "na górze". Cała reszta wsi rozciąga się na dole. Zatem mieszkam na tak zwanych obrzeżach.
Przyznam, że w trakcie zimy jest tragedia z wyjechaniem pod górę. Auto 4x4 nic nie da w starciu z oblodzoną górką, nachyloną pod sporym kątem i nawet najbardziej doświadczony kierowca musi zachować ogromną ostrożność. Sypanie piasku niewiele daje, bo od nowego roku temperatury są non stop na minusie (wczoraj w nocy było -21).
No ale - jakoś do domu dostać się trzeba. Niektórzy chodzą pieszo, bo nie mają aut. I tak wracam od mamy, autem, z innego miasta i widzę - stara kobietka, zgarbiona z jakimś kijem w ręku idzie powolutku pod górę. Zatrzymuję się i oferuję pomoc - podwiozę pod same drzwi. Kobieta zalewa mnie podziękowaniami i z chęcią przystaje na propozycję, po drodze opowiada o wnukach za granicą itp.
Odwiozłam, o sprawie zapomniałam (było to w tamtym tygodniu).
Wróciłam wczoraj z miasta, w którym studiuję, po drodze idę do jedynego sklepu we wsi. I czuję na sobie dziwne spojrzenia lokalnej społeczności (gdyby spojrzenie mogło palić...). Zrobiłam zakupy, poszłam na zaplecze do kuzynki mojego narzeczonego (sklep jest jej) i pytam się czy może wie o co chodzi.
Wie. Ale oczywiście nie uwierzyła w niczyje słowa.
Otóż - podobno SIŁĄ wciągnęłam starą, bezbronną kobiecinę do auta, a później usiłowałam okraść. W ostatniej chwili wyskoczyła z auta!
Wiadomo jak jest w małej wsi - otwierasz lodówkę, a z drugiego końca ktoś krzyczy "smacznego". Jestem skłonna uwierzyć, że niestety dużo osób uwierzyło starszej pani.
Czekam na jakąś policję czy coś...
Mieszkam na pograniczu Parku Krajobrazowego Gór Sowich. W wiosce X.
Niedaleko naszego domu jest jeden budynek "socjalny" i jeszcze jeden dom.
Żeby bardziej zobrazować Wam położenie - budynek, dom i nasz dom są "na górze". Cała reszta wsi rozciąga się na dole. Zatem mieszkam na tak zwanych obrzeżach.
Przyznam, że w trakcie zimy jest tragedia z wyjechaniem pod górę. Auto 4x4 nic nie da w starciu z oblodzoną górką, nachyloną pod sporym kątem i nawet najbardziej doświadczony kierowca musi zachować ogromną ostrożność. Sypanie piasku niewiele daje, bo od nowego roku temperatury są non stop na minusie (wczoraj w nocy było -21).
No ale - jakoś do domu dostać się trzeba. Niektórzy chodzą pieszo, bo nie mają aut. I tak wracam od mamy, autem, z innego miasta i widzę - stara kobietka, zgarbiona z jakimś kijem w ręku idzie powolutku pod górę. Zatrzymuję się i oferuję pomoc - podwiozę pod same drzwi. Kobieta zalewa mnie podziękowaniami i z chęcią przystaje na propozycję, po drodze opowiada o wnukach za granicą itp.
Odwiozłam, o sprawie zapomniałam (było to w tamtym tygodniu).
Wróciłam wczoraj z miasta, w którym studiuję, po drodze idę do jedynego sklepu we wsi. I czuję na sobie dziwne spojrzenia lokalnej społeczności (gdyby spojrzenie mogło palić...). Zrobiłam zakupy, poszłam na zaplecze do kuzynki mojego narzeczonego (sklep jest jej) i pytam się czy może wie o co chodzi.
Wie. Ale oczywiście nie uwierzyła w niczyje słowa.
Otóż - podobno SIŁĄ wciągnęłam starą, bezbronną kobiecinę do auta, a później usiłowałam okraść. W ostatniej chwili wyskoczyła z auta!
Wiadomo jak jest w małej wsi - otwierasz lodówkę, a z drugiego końca ktoś krzyczy "smacznego". Jestem skłonna uwierzyć, że niestety dużo osób uwierzyło starszej pani.
Czekam na jakąś policję czy coś...
Życzliwość starsi ludzie
Ocena:
168
(178)
Komentarze