Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84133

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie owijając w bawełnę, jestem byłym wychowankiem domu dziecka (dalej dd) celowo z małej litery.
Większość z Was nie wie (nie chce wiedzieć?) co się tam dzieje.

Często ma stereotypowy obraz o umieszczonych tam dzieciach
(np. że większość to sieroty - a w 95% mają rodzica/rodziców, a powodem że są w dd to alkoholizm w rodzinie), albo że dzieci w dd siedzą w oknach i tylko czekają na adopcję, a większość z nas doskonale wiedziała o nikłej szansie na adopcję, która malała wraz z wiekiem (starsze dzieci rzadziej znajdują nowe rodziny), i liczebnością rodzeństwa (z reguły starano się ich nie rozdzielać)

Opiszę Wam: Mój pierwszy dzień w dd (piszcie w komentarzach czy i co chcecie wiedzieć).
Przywieźli mnie do nowego miejsca, zaprowadzili do pokoju gdzie był już brat(umieszczony w dd parę miesięcy wcześniej).
Nie do końca ogarniałem co się właściwie dzieje, pełno obcych dzieci (poza bratem), zero wyjaśnień czy wsparcia (na etacie z trzech psychologów - bezużyteczni - zero realnej pomocy, tak samo jak z psychologami w szkołach).

Jak już zostaliśmy sami w pokoju, brat zaczął chować po pokoju, w dziwnych miejscach (np. w pustej doniczce na "cenniejsze rzeczy" (głównie słodycze). Pytam go:
- Co ty robisz?
- Zobaczysz, zaraz przyjdą starsi wychowankowie i zabiorą ci wszystko co masz.

Niedługo po tym przyszli, moje słodycze znaleźli szybko (słabo schowałem - w pościeli w łóżku).
Próbowałem ich powstrzymać, ale jako że silniejsi szybko mnie spacyfikowali.
Co robisz gdy dzieje Ci się krzywda?
Ano idziesz do wychowawcy zgłosić, że cie okradli, mówisz kto i masz nadzieję, że odzyska twoją własność, a złodziei ukarze.

Ehh... ta dziecięca naiwność, dd to inny świat (o czym się szybko przekonałem) tu rządzi prawo dżungli(silniejszego), serio tak mówiliśmy!
Wobec tych starszych nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, przynajmniej nie skutecznie. Słodyczy nie odzyskałem.
Za to co działo się potem... no cóż z kapusiem nie ma ma miękkiej gry - pół grupy (byliśmy podzieleni na kilkunastu osobowe grupy jednej płci) dorwało mnie w korytarzu i urządzili "przekopkę", czyli przewracają cię, i kopią gdzie popadnie.

To była pierwsza i najważniejsza lekcja, taka uświadamiająca - cokolwiek się dzieje(pobicie, kradzież) wychowawca ci nie pomoże, możesz liczyć tylko na siebie.

Dom Dziecka

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 167 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…