Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84272

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wenę na historyjkę mam przez komentarz pod jedną z historyjek, że nauczyciele "ratowali swoje zdrowie" - pisane z ironią.

Wiecie, co jest dla mnie piekielne? Podejście do chorobowego wśród Polaków.

Nauczycielem nie jestem, ale zakładam, że problemy z gardłem mają. Sama się dziwię, że nauczyciele uczący moją klasę po miesiącu nie lądowali w zakładzie zamkniętym. Były oczywiście normalne osoby, nawet większość, ale najbardziej widoczne były te rozwydrzone i wulgarne. Byłam świadkiem, jak mama mojej koleżanki, na wieść, że jej córka dostała uwagę w szkole, powiedziała jej: "nie przejmuj się tym gównem", tak że koleżanka była zdyscyplinowana.

Nauczyciel żeby iść na roczny zdrowotny musi jakieś warunki chorobowe spełnić, nie ma później gwarancji powrotu do pracy, co ma znaczenie w miastach wyludniających się - i podczas tego roku nie dostaje żadnych dodatków typu trzynastka. Skoro lekarz go wysłał na taki urlop, to niech idzie, nic mi do tego.

Ja sama uslyszałam od szefowej, że w dupie mi się poprzewracało, że zwolnienie na rękę wzięłam. Miałam uraz. Lekarze nie wiedzieli, co mi jest - prześwietlenie czyste, USG czyste, wszystkie badania ok, a ja się zwijałam z bólu. Potem wyszło, że uszkodziłam sobie nerwy, ale przecież to tylko ręka - niezłamana, więc powinnam wziąć się w garść.

Byłam też w ciąży na L4. Na początku mdłości takie, że lekarz kazał mi miesiąc siedzieć w domu, unikać wszystkiego, co powoduje mdłości i wysłał mnie do babci na ten czas, żeby gotowała mi to, na co miałam ochotę i żebym nie musiała robić tego sama, bo chudłam, zamiast tyć. Morfologia leciała na łeb na szyję, ale - to tylko mdłości, kobiety w polu rodziły i wracały do roboty.

Jak mdłości ustąpiły, wróciłam do pracy, ale też nie na długo. Organizm osłabiony, zaczęły się problemy z mięśniem, tak bolesne, że nie mogłam w nocy pozycji zmienić. Pomogła rehabilitacja, ale do pracy nie wróciłam, bo 8 godzin za biurkiem bardzo szybko mogło mi ten stan pogorszyć, poza tym miałam regularnie chodzić na zajęcia dla ciężarnych, żeby te mięśnie wzmacniać, a zajęcia są zazwyczaj prowadzone w godzinach, kiedy ludzie są w pracy. Też się nasłuchałam, że nic mi nie jest, a w domu siedzę, zamiast w pracy. Tylko że nic mi nie było właśnie dlatego, że siedziałam w domu.

Ostatnio podejrzewałam kolejną ciążę, a w pracy kolega zasmarkany, zakichany. Niby żartem powiedziałam mu, żeby poszedł na zwolnienie, wyleczył się i nas nie zarażał, nie zadziałało.

Następnego dnia powtórzyłam bardziej serio i przy innych, nawet kilka osób mnie poparło, a kolega wreszcie nas posłuchał. Posiedział w domu przez kilka dni i wrócił w zupełnie innej formie.

Ja rozumiem, że są nauczyciele, którzy nadużywają przywilejów, że są ciężarne, które zwolnienie planują przed ciążą i pracownicy wiecznie chorzy, ale patologii z definicji powinno być mniej niż szarych obywateli.

Pozwólmy ludziom "ratować swoje zdrowie”, kiedy jest taka potrzeba, bez oceniania, czy aby na pewno mu się to należało.

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 72 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…