Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#84319

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie ma to jak gościnność... Kolega mnie poprosił o pomoc. Praca w domu jego rodziców, w którym ostatnio mieszka. Jako ciekawostke dodam, że to składanie ciągnika i zakładanie elektryki...

Robiliśmy 3 dni. Czwartek i piątek popołudniami i sobota od rana. Mamuśka kolegi od początku przynosiła nam do garażu kawe i ciastka, co dla mnie jest zbyteczne. Wiadomo przy robocie rece brudne, a w rekawicach nie zawsze wygodnie...

Mamusia tak na prawde rogi pokazala w sobote. Przyniosła obiad do garażu i nas namawia do jedzenia. Problem w tym, że zginęła nam śruba, którą należało by przed przerwą chociaż wsadzić. I się zaczęło. Mamuśka siadajcie i jedzcie, Kolega najpierw "Chwila", potem "Idź stąd"... Tak się nakręcali dobre 5 minut, a ja tam sterczałem jak kołek nie za bardzo mogąc puścić co trzymałem...
Poszła sobie, kolega czerwony, ja się śmieje, a po chwili przybiega Dzwiewczyna Kolegi bo Mamuśka zrobiła jej awanture-wykład na temat wychowania i wstydu...

Mamuśka popisała sie jeszcze na odjezne. Znowu przyleciała z zupą, ale tylko dla mnie. Namawiała, prosiła a nawet próbowała na siłe karmić. Nie lubie takiego zachowania, wręcz się zaciąłem i raczej już bym tej przeklętej zupy nie ruszył. Wynikła z tego kolejna niemal kłutnia. Finalnie nie zjadłem, ale kawe wypiłem...

Ciągnik chodzi, chociaż zostało pare rzeczy do wymiany. Do Kolegi żalu nie mam bo on mi pomógł, ale nie wiem czy następna pomoc będzie na bardziej neutralnym gruncie...

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (15)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…