Mała piekielność sprzed dwóch godzin.
Pracuję w całodobowym lokalu. Zamykamy się tylko kilka razy w roku i to na kilka godzin. Jednym z tych wyjątkowych dni jest Wielkanoc. Lokal jest nieczynny od 6, ponowne otwarcie po południu.
Dziś (niedziela) około 5:56 odebrałam telefon z pytaniem czy działamy normalnie. Ja wesołym głosem (no wiecie, udzieliła mi się atmosfera, a i nocka była przyjemna;)) powiedziałam jak wygląda sytuacja. Wywiązał się taki oto dialog:
(R)ozmówca: - Ale jak to? Czemu nie jesteście otwarci do 8.00?
(J)a: - No wie pan, święta są. Pracownicy chcą pobyć z rodziną.
R: - POPIERDZIELIŁO WAS! JA U WAS ZOSTAWIAM W CH... KASY! CO JA TERAZ BĘDĘ ROBIŁ?!
I rzucił słuchawką.
No to wesołych dla tych, którzy mają co robić.
Pracuję w całodobowym lokalu. Zamykamy się tylko kilka razy w roku i to na kilka godzin. Jednym z tych wyjątkowych dni jest Wielkanoc. Lokal jest nieczynny od 6, ponowne otwarcie po południu.
Dziś (niedziela) około 5:56 odebrałam telefon z pytaniem czy działamy normalnie. Ja wesołym głosem (no wiecie, udzieliła mi się atmosfera, a i nocka była przyjemna;)) powiedziałam jak wygląda sytuacja. Wywiązał się taki oto dialog:
(R)ozmówca: - Ale jak to? Czemu nie jesteście otwarci do 8.00?
(J)a: - No wie pan, święta są. Pracownicy chcą pobyć z rodziną.
R: - POPIERDZIELIŁO WAS! JA U WAS ZOSTAWIAM W CH... KASY! CO JA TERAZ BĘDĘ ROBIŁ?!
I rzucił słuchawką.
No to wesołych dla tych, którzy mają co robić.
Klienci
Ocena:
156
(160)
Komentarze