Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84854

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zachciało mi się posiedzieć ze znajomymi w parku wodnym w Warszawie.

Upał, słońce - co będzie lepsze niż pomoczyć się w wodzie na świeżym powietrzu? Woda, ręcznik, zimna cola i wspaniałe towarzystwo - co może pójść nie tak...

Na całym terenie parku można się rozłożyć gdzie się chce, ale same baseny są otoczone bramkami, z tabliczkami o zakazie plażowania i jedzenia w obrębie basenowym. I centralnie pod tymi tabliczkami, ba! na każdym skrawku wolnego miejsca - ludzie. Multum ludzi. Leżaki, wózki, parawany.

Przyszło mi do głowy, że może z uwagi na tłumy otworzyli te strefy, ale gdzie tam. Zakazy obowiązują. Tylko co z tego, skoro dziesiątki osób miały to w zadkach. I żeby jeszcze zachowali jakąkolwiek kulturę tego łamania zakazu, może nie zirytowałoby mnie to tak bardzo. Ale pływające w basenie jedzenie czy zataczający się mężczyzna tuż przy drabinkach wypłoszyło ze mnie jakiekolwiek zrozumienie.

I zastanawia mnie tylko kto tu był bardziej piekielny - ludzie, mający się za grupę uprzywilejowaną: nie dla nas zakazy i regulaminy, czy ochrona i kierownictwo obiektu, które nie reagowało.

basen park wodny kultura plażowania

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (100)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…