Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85327

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeprowadziłam się na początku tych wakacji. Kupiłam z lubym nasze małe M z ogródkiem o dużej powierzchni 20m2 ;). Szczęśliwa pomieszkuję tam i z ogródka korzystam wraz z kotem oraz przez chwilę dzieliłam go z psem tymczasem.

Wcześniej ogródek był nieużywany. Ja od razu zrobiłam go po swojemu. Mała klatka dla kota, aby mógł posiedzieć bez naszej ciągłej opieki i nigdzie nie zniknąć; ogródek na drabinie opartej o elewacje, stoliczek i dwa krzesełka. Pozostało się trochę odgrodzić, na co zgoda wspólnoty była już od dawna wyrażona.
Nie spodobało się to właścicielce mieszkania z pierwszego piętra, o której usłyszałam już od poprzedniego właściciela mieszkania. Kobieta stwierdziła, że swój rower będzie zapinała o płot, należący do ogródka, bo dźwigać nie będzie. Poprzedni właściciel nie był kłótliwy, dał sobie spokój, bo i tak ogródek leżał odłogiem.

Ja niestety dla sąsiadki jestem wredna. Raz zwróciłam jej uwagę, że zapinać rowerów tu nie pozwalam i od tego są specjalne stojaki koło altany śmietnikowej.
- A co to tu Pani będzie przeszkadzało, jeden mały rower.
- Jak pozwolę Pani to zaraz ludzie pójdą w Pani ślady i zamiast płotu i miejsca na relaks, będę mieć rowerowy parking.
- Ale Pan Nowak mi pozwalał.
- Ale ja nie jestem Panem Nowakiem i proszę o stawianie rowerów w wyznaczonym miejscu.

Oczywiście rower pojawiał się, gdy nie było mnie w domu. Po czym pojawił się płot - zgodny z wytycznymi wspólnoty, który skutecznie uniemożliwił przyczepianie rowerów do oryginalnego, metalowego płotka, bo sam był do niego przytwierdzony.

Sąsiadka przestała mówić dzień dobry już dawno, teraz tylko ostentacyjnie odwracała głowę. Super, mamy spokój.

Aż do połowy sierpnia. Dostaję pismo z administracji, że mój płot jest podobno postawiony niezgodnie z regulaminem, bo zasłania widok. Umówiłam się na wizytę z administratorem, przyjechał, wymierzył i stwierdził, że wszystko jest okej. Przeprosił za zamieszanie i pojechał w swoją stronę.

Znowu cisza przed burzą. Z dwa tygodnie temu, w poniedziałek do lubego dzwoni nieznany numer. Nie odebrał, bo w godzinach pracy nie mógł. Spróbował oddzwonić po niej, ale telefon dzwoniący miał już wyłączony.

W czwartek dostaję pismo z, a jakże, administracji. W celu wyjaśnienia zgłoszenia o nieprawidłowym użytkowaniu ogródków mam przedstawić co i jak mam zasadzone, bo podobno zasadziłam duże drzewa, które przebiją się do hali garażowej oraz postawiłam murowaną klatkę, w której cały czas trzymam kota, a pies rozwala grunt.
Zdjęcia zrobiłam, od razu wysłałam mailem do opiekuna naszego budynku. Potem załączyłam filmik jak funkcjonuje klatka - czyli jest to zwykła klatka, którą można przenieść, gdzie kot ma swoje legowisko. Psa już w tym momencie nie miałam, bo został adoptowany.

Domyślając się, że za wszystkim stoi sąsiadka, wystąpiłam o możliwość zamontowania baldachimu, ponieważ sąsiadka z piętra narusza moją prywatność i cały czas zagląda mi do ogródka, na co wspólnota wyraziła zgodę.

Teraz tylko słyszałam jak sąsiadka klnie, bo zasłoniłam się i w ogóle jestem niesąsiedzka, bo pewnie z jakiejś wsi się urwałam, a w dodatku kota w klatce trzymam.

A to wszystko przez rower ;).

sąsiadka

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 204 (220)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…