Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Niewiele rzeczy denerwuje mnie aż tak, jak "macacze" owoców i warzyw w sklepach, ponieważ bardzo nie lubię marnowania żywności. Kilka razy już mi się zdarzyło, że kupiłam pomidory czy brzoskwinie, które po 1-3 dniach miały ślady pleśni w kształcie czyjegoś kciuka. Dlatego jeśli już muszę zrobić zakupy w sklepie, gdzie takie praktyki są "dozwolone" (czyli każdym, gdzie owoców i warzyw nie podaje sprzedawca, a wybierają je sobie ludzie sami), staram się brać te ze spodu lub z dolnych skrzynek.

Podchodzę do stoiska, jakaś kobieta po sześćdziesiątce (oceniając na oko) maca co drugą brzoskwinię, kręci nosem, odkłada na miejsce, po czym przesuwa się do skrzynki obok i wybiera cebulę.

Wzięłam sobie woreczek, podniosłam trochę skrzynkę z brzoskwiniami i z dolnej wrzuciłam do niego cztery sztuki. Na to piekielna kobieta przerywa oglądanie cebuli i zagaduje:
- A to te od spodu są dojrzałe?
- Nie, żadne nie są dojrzałe. Do tego sklepu w ogóle nie przywożą całkiem dojrzałych owoców czy pomidorów, boby się szybko psuły. Kupuje się niedojrzałe, wystarczy że poleżą 2-3 dni w domu i są dobre. A biorę te ze spodu, bo z wierzchu ludzie macają, ściskają palcami i już parę razy mi się zdarzało wyrzucać, bo zapleśniały w tym miejscu, gdzie ktoś je przedtem pomacał.
- Aha, no tak.

Pani spuściła lekko głowę, a ja poczułam satysfakcję, że przynajmniej jedną "nawróciłam" na właściwą drogę i może zmniejszy się ilość marnowanej żywności dzięki temu. Satysfakcja była krótka, bo jak tylko pani skończyła wybierać cebulę, zabrała się za macanie... nektarynek.

Pracownik sklepu udawał, że nie widzi, więc ja też odpuściłam.

sklep

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (159)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…