Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85684

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moim rodzicom zamarzył się aparat kompaktowy. W dobie smartfonów z dość dobrym automatycznym trybem robienia zdjęć należy uznać, że ich zachcianka była dość nietypowa jak na ich potrzeby (w 100% wystarczyłby telefon), ale skoro chcą, to ok. Szczególnie, że mama swego czasu fotografią się zajmowała, tryby manualne rozumie, pojęcia przysłony czy czasu naświetlania nie są jej obce. Wybraliśmy model i według pierwszego założenia zaczęliśmy rozglądać się za używanymi na OLX, ponieważ nowy kosztował ponad 2000 zł. Teraz już wiem, że jest tam całkiem spora grupa osób, które jednak nie chcą niczego sprzedać.

Oferta 1.
W ofercie pokazane tylko zdjęcie producenta oraz krótka informacja "mam do sprzedania aparat XYZ". I tyle. Wypadałoby coś jeszcze napisać, np. kiedy kupiony, czy w dalszym ciągu na gwarancji, czy sprawny, ale nic, może trzeba się samemu kontaktować. Najpierw dzwonię, ale po 2 dniach prób odzewu zero. Napisałam wiadomość przez OLX- również brak odpowiedzi. Odpuściłam.

Oferta 2.
Sprzedający zamieścił rzeczywiste zdjęcia, nawet trochę postarał się z opisem, cena trochę wyższa niż w poprzedniej ofercie, ale wciąż do przełknięcia. Dzwonię.
Ja: Dzień dobry, ja w sprawie tego aparatu, co go pan na OLX wystawia. Mogę chwilę zająć?
Sprzedający: Proszę.
Ja: Chciałabym dowiedzieć się, kiedy był kupiony, czy dalej jest na gwarancji, czy jest jakiś problem z optyką (ryski, paprochy).
Sprzedający: No przecież wszystko tam napisane.
Ja: No nie, nie wszystko. Napisał pan tylko jaki to model, co jest w zestawie i tyle.
Sprzedający: No i tyle niech pani wystarczy. To nie samochód, żebym go tak opisywał dokładnie.
Ja: W takim razie dziękuję, nie jestem dalej zainteresowana.

Proszę, nie zrozumcie mnie źle. Nie spodziewam się, że używany aparat będzie w stanie idealnym i będzie wyglądał, jak nówka-sztuka ze sklepu. Jednak... No kurcze, chciałabym wiedzieć, czy wszystko działa, może jeszcze jest na gwarancji, a może wymaga wyczyszczenia czegoś?

Oferta 3.
Całkiem ładnie napisana, sporo informacji, aparat ma jeszcze przez miesiąc gwarancję, na zdjęciach wygląda, że stan idealny. Dzwonię. Odbiera kobieta.
Ja: Dzień dobry, dzwonię w sprawie tego aparatu z OLX. Mogę zadać kilka pytań?
Sprzedająca: Oczywiście.
Całkiem przyjemnie się rozmawiało, kobieta podawała sporo konkretów, nawet zgodziła się zejść trochę z ceny przy odbiorze osobistym. Miałam do niej kawałek, ze 30 km, ale warto podjechać i zobaczyć osobiście, zrobić jakąś fotkę podglądową, żeby sprawdzić, czy nie mam paprochów na obiektywie albo przepalonych pikseli. Umówiłyśmy się, pojechałam z tatą i wzięłam ze sobą pieniądze, żeby jeśli wszystko będzie ok, to go kupić. Oględziny przebiegły pomyślnie, tacie aparat się spodobał, więc zaczynam się symbolicznie targować (jakieś 50 zł).
Sprzedająca: No, mogę tyle opuścić. Tylko wie pani, bo ja go dzisiaj nie chcę sprzedawać, bo wyjeżdżam na weekend z mężem i jeszcze bym go wzięła i jakieś zdjęcia porobiła na wyjeździe. Możemy się umówić na odbiór w poniedziałek, pasuje państwu?
Nie, nie pasuje. Do jasnej Anielki, grzałam 30 km w jedną stronę, 30 będę jechać w drugą stronę, a teraz dowiaduję się, że oferta będzie aktualna po weekendzie. Wygarnęłam, co sądzę na ten temat i zmyłam się do domu.

Epilogu część pierwsza.
Gość od pierwszej oferty odezwał się po 3 tygodniach, że aparat jest na sprzedaż. Trochę późno.
Epilogu część druga.
Pani od trzeciej oferty wróciła z wyjazdu i następnego dnia, w poniedziałek, od rana próbowała się do mnie dodzwonić, a następnie napisała smsa, że ona dla mnie ten aparat rezerwuje. Ponownie grzecznie poinformowałam, że nie jestem już zainteresowana.
Epilogu część trzecia.
Aparat ostatecznie kupiony w sklepie w ramach promocji na Black Friday i kto wie, czy o tych zakupach też nie powstanie oddzielna historia.

olx

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 98 (104)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…