Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85723

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Postanowiłam w tym roku wykorzystać swój urlop pracując w halloweenowym parku rozrywki. Straszyłam w jednej z atrakcji - nawiedzonej wiosce jako przeklęta wieśniaczka.

Ogólnie było fajnie. Robota marzeń. Wyskakuję z ukrycia na grupki ludzi, straszę, i przekonuję, jaki to straszny los ich spotka jak pójdą dalej (a zawrócić nie ma za bardzo jak).

Szefostwo - do rany przyłóż. Dbali byśmy nie zmarźli, nie zmokli, zapewniali ciepłe napoje, ciastka i gorący posiłek na koniec dnia pracy.
No ale gdyby było tak świetnie, to nie pisałabym na piekielnych.

Piekielni byli niektórzy (z naciskiem na niektórzy, bo większość była spoko) klienci.
Przechodzili przez atrakcje, próbując kraść, albo przynajmniej bezsensownie uszkadzać rekwizyty, walili w okna (z pleksi, ale zawsze mogły wypaść z ram).

Niektórzy wyzywali aktorów, nie pozwalali nam dojść do głosu wygłosić naszych kwestii, tylko po prostu bezsensownie darli japy, a później mieli pretensje, że nie słyszą co się do nich mówi (nie powtarzałam się - jak ktoś nie słuchał, to mówiłam: trzeba było słuchać/umyć uszy), ja też nie zamierzałam zdzierać sobie gardła próbując ich przekrzyczeć, bo w pracy byłam 7 dni w tygodniu przez ponad 2 tygodnie i nie chciałam stracić głosu.

W naszej części atrakcji najgorzej miałam chyba ja i młody facet w następnej chatce, E., przebrany za strasznego rzeźnika. Obydwoje jesteśmy raczej słusznej postury i ilu wyzwisk z tym związanych wysłuchaliśmy, to się po prostu robiło przykro. E. miał gorzej: do jego chatki część ludzi, zwłaszcza faceci, wchodzili wkurzeni tym, że dali się przestraszyć u mnie i po prostu musieli się na kimś wyżyć i udowodnić sobie i kumplom, jacy to oni są macho. Na koniec dnia E. wysłuchiwał przynajmniej 20 -30 razy jakim to jest okropnym spaślakiem, grubasem, potworem, itp, itd, a że w przeciwieństwie do mnie nie uodpornił się jeszcze na ludzką podłości głupotę to parę razy zdarzyło mu się przez depresję nie przyjść do roboty...

Dodatkowo ja mam dosyć silny akcent - wprawdzie mówię wyraźnie i Anglicy nie mają problemu ze zrozumieniem mnie, tym niemniej nie da się ukryć, że jestem obcokrajowcem. Przynajmniej kilka razy w ciągu nocy słyszałam: "It's England, we speak English here" (jesteśmy w Anglii, tu się mówi po angielsku), "what kind of accent is that?"(a cóż to za akcent) - wypowiedziane z pogardą w głosie i tym podobne teksty.

Zdarzały się próby przestraszenia/onieśmielenia nas, ilość przekleństw jakie słyszałam pod swoim adresem tylko dlatego, że należycie wykonałam swoją pracę (czyli przestraszyłam kogoś na tyle mocno, że aż się przewrócił uciekając/odskakując) przekracza możliwość policzenia.

Raz, że względu na warunki pogodowe (ulewa - podtopione ścieżki) nasza część atrakcji była zamknięta. Upchnięto nas wtedy po innych miejscach, ja trafiłam do hotelu opanowanego przez zombie, gdzie rodzaj straszenia był inny. Miałam dużo bliższy kontakt z klientami - jako zombie musiałam wchodzić pomiędzy grupki i niestety, niektórzy panowie zachowywali się w sposób nieodpowiedni, uważali, że to zabawne że sobie klepną czy coś złapią. Na szczęście, ochrona i team leaderzy działali bez zarzutu, grupki, w których ktoś się nieodpowiednio zachowywał były uspokajanie, a w skrajnych przypadkach, wypraszane z atrakcji.

Miało się czasem wrażenie, że niektóre osobniki przychodzą do parku strachów nie po to by się bawić/dać przestraszyć itp, ale by popisać przed kolegami, jacy to oni odważni i super zajefajni. Tacy popisywacze uprzykrzali życie aktorom, innym zwiedzającym i całej obsłudze, a w skrajnym wypadku zyskiwali to, że ochrona albo deptała im po piętach, albo wręcz wypraszała z obiektu.

Ogólnie pracę w parku strachów wspominam bardzo pozytywnie - jeśli będę miała taką możliwość to w przyszłym roku tam wrócę. Większość ludzi była naprawdę ok - bez względu na to czy udało się nam ich przestraszyć czy nie, to doceniali zabawę, nasze poczucie humoru i wysiłek jaki wkładaliśmy w naszą pracę.
Tyle, że tych kilka zakał potrafiło człowiekowi zepsuć cały wieczór...

Skomentuj (34) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 115 (127)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…