Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86140

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dawno, dawno temu...

Mieszkałam już w Anglii, mama z kotem została w Polsce.

Dodam, że mama była osobą starszą, cierpiącą na depresję, bez asertywności, a na dodatek cierpiała na coś, co nazywa się ładnie po angielsku "impulsive buyer", a z czego ja nie zdawałam sobie wtedy sprawy.

Któraś z jej psiapsiółek namówiła ją na chodzenie na pokazy różnych super zdrowych dupereli, kołder, garnków itp. I o ile na ogół wystarczyło jej, że wyszła z takiego pokazu z darmowym podarunkiem, to tym razem było inaczej.

Zadzwoniłam do niej, jak co wieczór, a jak nie odebrała, to na komórkę - rozłączyła się w pół słowa. Później okazało się, że prowadzący pokaz zabronił jej rozmawiać, a co więcej, wyłączył komórkę (co samo w sobie było piekielne, jako że mama nie potrafiła jej włączyć z powrotem).

Kiedy wreszcie udało mi się dodzwonić po dwóch czy trzech godzinach na numer domowy, okazało się, że mama była na pokazie odkurzaczy typu roomba i zakupiła takowy za jedyne! 3000 zł (emerytura - około 1200, z czego rachunki prawie 500, leki 300).

Ale przecież nie szkodzi! Dostała przecież kredyt z ratą 180 zł na zaledwie 24 miesiące (to znaczy powiedziano jej 24, po wczytaniu się w umowę wyszło, że jednak 36).

I jeszcze dostała w prezencie zestaw superhipergarnków, wart co najmniej 3000 zł (na Allegro chodziły po 600 - sprawdziłam).

Wieczorem jeszcze do niej nie dotarło, jak sobie strzeliła w kolano, ale rano sama zadzwoniła do mnie z płaczem, co ona ma zrobić.

W pracy (na szczęście to był wolniejszy dzień) spędziłam ranek na wyszukiwaniu informacji o firmie, dzwonieniu do nich, dzwonieniu do rzecznika praw konsumenta, do którego w międzyczasie zgłosili się już pozostali nabywcy cudownego odkurzacza.

Mama musiała iść do rzecznika, pod jego dyktando napisać listy z odstąpieniem od umowy kupna-sprzedaży i umowy kredytowej.

Sąsiad pomógł jej zapakować całe to barachło do paczki i nadać kurierem na adres, który wysępiłam podczas jednej z kilkunastu rozmów z biurem firmy.

Co nas to kosztowało nerwów, tego nikt nie wie.

Gdyby nie mój ośli upór i pomoc rzecznika i moich znajomych, to mama zostałaby z kredytem do spłacenia.

Ja ze swojej strony zagrałam nieczysto: zagroziłam mamie, że jak się dowiem, iż nadal chadza na pokazy, to wrócę do Polski i ją ubezwłasnowolnię, bo drugiej szopki z odkręcaniem kredytu przechodzić nie chcę.

W przeciwieństwie do mamy, wiedziałam, że jest to groźba bez pokrycia, ale podziałało.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 180 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…