Moje kochanie musiało dziś jechać do miejscowego, opuszczonego portu. Prawdopodobieństwo spotkania tam kogoś jest raczej niskie, więc zarządzeń nie łamał. Co opowiedział po powrocie:
1) Jedzie sobie spokojnie, dojechał do skrzyżowania, gdzie zamierzał skręcić w prawo. Jednak na drodze (tej, w którą miał skręcić), na samym środku, stała grupa rowerzystów - dwoje dorosłych, dwoje dzieci. Szczerbus stoi i miga kierunkowskazem, a oni stoją i czekają, aż pojedzie prosto, by móc wyjechać. Teoretycznie to on miał pierwszeństwo, ale żeby z niego skorzystać, trzeba mieć gdzie jechać...
2) Dojechał, wysiadł i patrzy, co się w okolicy zmieniło. Zmiany duże, pojawiły się trzy nowe sterty śmieci. Na szczycie jednej z nich dumnie króluje suszarka stojąca, taka na pranie. Jak stwierdził po powrocie - jemu by się nawet nie chciało wieźć tam suszarki, tylko po to, żeby ją wyrzucić. Może i odbiór śmieci kosztuje, ale serio, wywieźć nad Wisłę i wywalić?
Ludzka głupota nie przestaje mnie zadziwiać...
1) Jedzie sobie spokojnie, dojechał do skrzyżowania, gdzie zamierzał skręcić w prawo. Jednak na drodze (tej, w którą miał skręcić), na samym środku, stała grupa rowerzystów - dwoje dorosłych, dwoje dzieci. Szczerbus stoi i miga kierunkowskazem, a oni stoją i czekają, aż pojedzie prosto, by móc wyjechać. Teoretycznie to on miał pierwszeństwo, ale żeby z niego skorzystać, trzeba mieć gdzie jechać...
2) Dojechał, wysiadł i patrzy, co się w okolicy zmieniło. Zmiany duże, pojawiły się trzy nowe sterty śmieci. Na szczycie jednej z nich dumnie króluje suszarka stojąca, taka na pranie. Jak stwierdził po powrocie - jemu by się nawet nie chciało wieźć tam suszarki, tylko po to, żeby ją wyrzucić. Może i odbiór śmieci kosztuje, ale serio, wywieźć nad Wisłę i wywalić?
Ludzka głupota nie przestaje mnie zadziwiać...
Ocena:
42
(82)
Komentarze