Poczta w czasach zarazy...
Żona dostała awizo w piątek przed ogłoszeniem stanu zagrożenia. W poniedziałek więc pojechała na pocztę. Samochodem, żeby ograniczyć kontakt.
Poczta znajduje się w centrum handlowym. Kartka na drzwiach, że całość nieczynna do odwołania. Druga kartka, że poczta też. No cóż, odbierze się kiedy indziej, przesyłka spodziewana mało pilna, trudno.
Minęły 2 tygodnie, przy okazji zakupów w pobliskim markecie stwierdziła, że zobaczy, czy może poczta już jest czynna. Jest!
Ustawiła się więc w kolejce, odstała swoje. Przesyłka zwrócona do adresata, bo przecież minęły 2 tygodnie. Przez te 2 tygodnie ponoć czekała na poczcie na sąsiednim osiedlu. Trzeba było być wróżką i się domyślić, że akurat tam. Powtórnego awizo nie było.
No żesz poczta twoja mać.
Żona dostała awizo w piątek przed ogłoszeniem stanu zagrożenia. W poniedziałek więc pojechała na pocztę. Samochodem, żeby ograniczyć kontakt.
Poczta znajduje się w centrum handlowym. Kartka na drzwiach, że całość nieczynna do odwołania. Druga kartka, że poczta też. No cóż, odbierze się kiedy indziej, przesyłka spodziewana mało pilna, trudno.
Minęły 2 tygodnie, przy okazji zakupów w pobliskim markecie stwierdziła, że zobaczy, czy może poczta już jest czynna. Jest!
Ustawiła się więc w kolejce, odstała swoje. Przesyłka zwrócona do adresata, bo przecież minęły 2 tygodnie. Przez te 2 tygodnie ponoć czekała na poczcie na sąsiednim osiedlu. Trzeba było być wróżką i się domyślić, że akurat tam. Powtórnego awizo nie było.
No żesz poczta twoja mać.
Ocena:
128
(148)
Komentarze