Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#86497

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałem ja kiedyś znajomą, nazwijmy ją X.
Znajoma ta studiowała ze mną na roku. Z początku wiele osób ją lubiło, bo dla każdego była bardzo miła, jednak szybko okazało się, że uwielbia wręcz opowiadać ludziom, jak inni ich obgadują. Niby zaleta, jeśli jednak nikt nic nie mówił, to wymyślała. Dochodziło więc do sytuacji, kiedy jednej osobie nagadała, że ktoś opowiada o niej bzdury, ta osoba, słysząc to, piekliła się na "winną" rozpowiadania kłamstw, a uczynna X donosiła tamtej wszystkie inwektywy, skrzętnie pomijając przyczynę ich wypowiadania.

Udało jej się skłócić wiele osób z naszej 20-osobowej grupy, nim sprawa wyszła na jaw, gdy ktoś w końcu postanowił wyjaśnić sprawy twarzą w twarz. Jak nietrudno się domyślić, z dnia na dzień X zyskała opinię kłamliwej intrygantki.

Było jej to bardzo nie na rękę, gdyż nieszczególnie lubiła się uczyć, lubiła za to dostawać pomoc od innych. Od jednej osoby sprawozdanie, od innej odpowiedzi na nadchodzące kolokwium, a wszystko natychmiast dystrybuowała reszcie. co z tego, że z 20 osób tylko 3 umiały zrobić zadanie? Nawet by się tym podzieliły i pomogły, ale X zgłaszała się od razu do każdego, umawiała "jak napiszesz to wyślij mi od razu pliska, bo chciałabym się tego nauczyć jeszcze" i w efekcie wiele osób było jej coś winnych.

Oczywiście darmowa pomoc skończyła się wraz z rozpowiadanymi pogłoskami, gdy nikt nie chciał utrzymywać z nią kontaktu.

Od tego czasu nie była przygotowana niemal z niczego. Winne były oczywiście te osoby, które zapytała o pomoc i jej odmówiły. Nie zdała kolokwium, bo kolega opracował wszystkie możliwe pytania i jej nie chciał podesłać. Nie ma sprawozdania, bo osoby z którymi je robiła wykonały same tylko najtrudniejsze zadania, ośmielając się zostawić ją z częścią pracy.

Lubiłem i dalej lubię pomagać innym, tłumaczenie zagadnienia, które sam rozumiem, sprawia mi frajdę, toteż zdarzało mi się pomóc jej z czymś (pardon, zrobić za nią). Przestałem, gdy w miarę zwiększającego się wsparcia, rosły oczekiwania względem mnie.

Potrafiła na przykład awanturować się przy innych, że nie powiedziałem jej o kolokwium. Z 20 osób na zajęciach było 17, jedną z nieobecnych była ona. Termin zapowiedziano na dwa tygodnie później, ale jak się z nikim nie utrzymuje kontaktów, to mogłaby mieć i rok, żeby się nie dowiedzieć. Byłem więc winny tego, że się nie nauczyła. Byłem też winny, że na poprawie dostała kolejną dwóję, bo pytania inne, a ja, jako że mam kontakt z grupą, mogłem jej załatwić wszystkie wersje po 1 terminie.

X nie radziła sobie do tego stopnia, że nie zdała, jednak niezrażona, dalej wypisywała do mnie będąc rok niżej, bo przecież miałem już jej zajęcia. Gdy groziło jej ponowne niezdanie tego samego przedmiotu, siadłem z nią, ulegając namowom, żeby ją nauczyć. Znudzona odpuściła po godzinie, a gdy oblała i dostała ostatnią szansę, proponowała mi... różne rzeczy, żebym znowu z nią siedział i głosił kazania, których nie zamierzała słuchać.

Oburzyła się, gdy oferta zabrania jej wieczorem do kina, a potem hotelu, została grzecznie odrzucona. W ramach zemsty rozpowiadała potem wspólnym znajomym, że to ja proponowałem spotkanie, na szczęście nikt jej nie wierzył, za to uprzejmie doniesiono mi o tym.
Kilkakrotnie przełykała urażoną dumę i żebrała o gotowce, jednak po akcji z rozpowiadaniem iż chciałem się z nią przespać, nawet nie odpisywałem.

Zaraz przed kwarantanną, pisała egzamin (poprawkę z poprzedniego semestru, którego wciąż nie zdała), kolejny termin miała mieć zdalnie. Oczywiście zaczęły do mnie napływać prośby i żądania pomocy. nie pomogłem, nie wysłałem też notatek, za to moja dziewczyna pokazała mi wiadomości od X, w których ta opisywała, jak to ją zdradzam i wklejając pocięte fragmenty rozmów.

Cóż. Po pokazaniu całej konwersacji dostałem opiernicz, że nie mówiłem od razu, co tamta do mnie wypisuje, ona zaś całkowicie zamknęła sobie dostęp do materiałów z wyższego roku, bo, o ile ja od dawna jej nie wyręczałem, tak niektórym zdarzało się zlitować. Moja druga połówka, która jest ze mną na roku, pokazała jednak reszcie, co tamta usiłowała zrobić i w efekcie wszyscy odmówili pomocy. Inne grupy też są poza jej zasięgiem, bo zwyczajnie nie zna nikogo spoza mojej, a jej obecni koledzy z roku zostali już dawno uprzedzeni, z kim będą mieć do czynienia.

X dalej uważa, że grupa się na nią uwzięła i dlatego nie zdała, ja zaś uwziąłem się najbardziej i przeze mnie nikt nie chce jej pomóc.

Mimo tego, jestem pewien, że jeśli teraz zda, to przy kolejnej sesji znowu będzie do mnie wypisywać, bo w końcu nieraz jej pomogłem, a to zobowiązuje ;).

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 149 (183)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…