Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Bawaria jest jakimś zagłębiem patologii. Scena dosłownie sprzed chwili.
Wyszłam kupić lody w małej włoskiej lodziarni, którą mam pod domem. Ustawiam się w kolejce. Przede mną para z dzieckiem, około 7-letnim. Na oko niemiecka klasa średnia. Trzydziestokilkulatkowie, inteligentne twarze, zadbani, dobrze ubrani. Pan bardzo miły: proszę, dziękuję, przepraszam, przepuści jakąś babcię w kolejce.
Nadchodzi ich kolej. Pan zamawia jakieś tam dwie gałki dla siebie, potem jedną dla synka. Synek prosi o waniliową, ojciec zamawia mu truskawkową. Synek jeszcze raz prosi o waniliową, ojciec odmawia i odpowiada mu: masz zjeść truskawkową, bo ja ci każę. Dziecko cichnie. Pani próbuje zamówić dla siebie, pan jej przerywa, mówiąc: ty nie dostaniesz, bo nie zasłużyłaś. Pani zwiesza głowę i mówi: dobrze skarbie. Płacą i odchodzą.
Najwidoczniej smalec alfa nawet na niedzielnym spacerze musi sobie porządzić.
Wyszłam kupić lody w małej włoskiej lodziarni, którą mam pod domem. Ustawiam się w kolejce. Przede mną para z dzieckiem, około 7-letnim. Na oko niemiecka klasa średnia. Trzydziestokilkulatkowie, inteligentne twarze, zadbani, dobrze ubrani. Pan bardzo miły: proszę, dziękuję, przepraszam, przepuści jakąś babcię w kolejce.
Nadchodzi ich kolej. Pan zamawia jakieś tam dwie gałki dla siebie, potem jedną dla synka. Synek prosi o waniliową, ojciec zamawia mu truskawkową. Synek jeszcze raz prosi o waniliową, ojciec odmawia i odpowiada mu: masz zjeść truskawkową, bo ja ci każę. Dziecko cichnie. Pani próbuje zamówić dla siebie, pan jej przerywa, mówiąc: ty nie dostaniesz, bo nie zasłużyłaś. Pani zwiesza głowę i mówi: dobrze skarbie. Płacą i odchodzą.
Najwidoczniej smalec alfa nawet na niedzielnym spacerze musi sobie porządzić.
lodziarnia
Ocena:
158
(210)
Komentarze