Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8658

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako, że sporo tu teraz opowieści o naszym narodowym przewoźniku kolejowym, dorzucę swoją. Historia obrazuje, że to co się dzieje w PKP wymyka się wszelkiej logice, choć muszę przyznać, że nie było tu piekielnych sensu stricto.
Jako się rzekło, pewnego razu musiałem skorzystać z usług ww. instytucji.

Mój pociąg miał odjechać o 18:30 z Centralnego z Wawy. Z biura wyszedłem nieco późno, więc szybko do taksówki z prośbą do kierowcy o pośpiech. Odpowiedź jedyna możliwa: „Panie i tak się spóźni!”. Mimo wszystko byliśmy pod dworcem kilka minut przed odjazdem. Po pokonaniu labiryntu korytarzy, wpadłem na peron (dosłownie!) 30 sek. przed planowanym odjazdem. Niestety, pociąg już ruszał a kiedy na tablicy pojawiła się 18:30, minęły mnie czerwone światła ostatniego wagonu.
Lekko poirytowany udałem się do okienka, w którym zwraca się bilety – bez wielkiej nadziei na odzyskanie pieniędzy – ale co szkodzi spróbować. Po wysłuchaniu mojej historii Pani zza szyby patrzyła na mnie dłuższy czas jakby zobaczyła Sigourney Weaver z Obcym na smyczy. Kiedy już się ocknęła, bez słowa, postukała w swój monitor, wyszła na chwilę, podniesionym głosem z kimś porozmawiała po czym wróciła z koleżanką. Koleżanka okazała się... obyta z realiami kolejnictwa:
- Idzie na Śródmieście, wsiądzie do podmiejskiego i jedzie na Wschodni to jeszcze złapie swój pociąg.
- Ale jest Pani pewna, że zdążę?
- Tak, on tam będzie stał jeszcze przynajmniej 40 min. Bo czeka na pośpieszny z X - ma zabrać część wagonów – a tamten ma opóźnienie.

To co, popędziłem na podmiejski, kupiłem bilet i wsiadłem do pierwszego składu jadącego na wschód. Dojechaliśmy w 20 min. Wybiegłem na peron... uff mój pociąg czekał. Zapytałem konduktora:
- Jak długo jeszcze będzie stał?
- Jakieś pół godziny najmarniej.
- Ale na pewno?
- Na bank.
No to pomyślałem, że jeszcze sobie zakupię prasę jakąś, coś do picia, itp. Jakieś 5 min. później byłem właśnie w trakcie wybierania gazet, kiedy usłyszałem z megafonów:
- Pociąg do Y odjeżdża z toru...
Taki sprint po dworcu, jak wtedy, zaliczyłem ostatnio w czasach studenckich. Wpadłem na peron a pociąg... nadal stoi. Konduktor ćmi pecika, pasażerowie rozmawiają, nikt nie zamierza odjeżdżać. Podszedłem do konduktora:
- Łaskawy panie, kiedy w końcu zamierzacie odjechać bo kobieta w megafonie twierdzi, że was już tu nie ma!?
- No a pan jej uwierzyłeś?
Zamurowało mnie.
- To w końcu kiedy?
- A bo ja wiem? Jak ten z X przyjedzie. Jeszcze jakieś pół godziny (!!)
Nie ryzykowałem, wsiadłem.
Odjechaliśmy 90 minut po czasie.

PKP

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 890 (966)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…